Witaj na stronie związanej z filmem „Egzorcyzmy polskie”. Cały film do obejrzenia za darmo poniżej:
Robię to dlatego, że chcę opowiedzieć o nadużyciach i przestępstwach, których dopuszczają się księża egzorcyści w Kościele katolickim w Polsce. Historię głównej bohaterki filmu opisałem w liście do biskupów zgodnie z kościelną procedurą (VELM). Poniżej publikuję cały ten list i zachęcam do jego przeczytania. Tekst może wydawać się długi, jednak wbrew pozorom starałem się opisać te sprawy najkrócej, jak potrafię.
Jeżeli już to znasz i szukasz nowych informacji, zapraszam na stronę BLOG / NEWSY.
Warszawa, 20.06.2022
Paweł Kostowski
[dane adresowe]
Jego Ekscelencja Abp Wojciech Polak
Delegat KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży
Metropolita Gnieźnieński, Prymas Polski
[24.06.2022 list został przekierowany
„zgodnie z kompetencjami”
do metropolity warszawskiego]
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Zachęcony treścią motu proprio „Vos estis lux mundi” papieża Franciszka, przesyłam kolejny list do Waszej Eminencji. Tym razem chciałbym opisać znane mi przypadki przestępstw polegających na:
- stosowaniu przemocy przez księży diecezji warszawsko-praskiej oraz zmuszaniu osoby bezradnej do poddawania się czynnościom seksualnym
- działaniach i zaniechaniach władz diecezji warszawsko-praskiej mających na celu uniknięcie dochodzeń w sprawie przestępstw wymienionych w poprzednim punkcie
- nadużyciach i nieprawidłowościach w działalności księży egzorcystów w całym polskim Kościele.
Źródłami informacji przedstawionych w tym zgłoszeniu są:
- moje wielogodzinne rozmowy z pokrzywdzoną i jej przyjaciółmi
- dokumenty z akt prokuratorskich
- opinia sądowo-psychologiczna
- nagrania zarejestrowane przez pokrzywdzoną
- pamiętnik pokrzywdzonej zapisywany w okresie, w którym doświadczała przemocy
- reportaż Urszuli Jabłońskiej i Marcina Wójcika „Zły dotyk egzorcysty” (Duży Format, 15.01.2018)
- wywiad, którego udzieliła pokrzywdzona redaktorowi Konradowi Szołajskiemu w Halo Radiu, 27.10.2019
- własne śledztwo oraz rozmowy z księżmi i osobami świeckimi, z których część nagrałem i opublikuję w filmie „Egzorcyzmy polskie” po wysłaniu tego listu do Biura Delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży
- inne nagrania opublikowane przez osoby duchowne lub związane z Kościołem
- moje wspomnienia z czasów, kiedy sam byłem mocniej zaangażowany w duchowość charyzmatyczną.
Do zgłoszenia dołączam zapis audio dwóch rozmów, które odbyłem z pokrzywdzoną. Łączna długości nagrań to 5 godzin 30 minut. Opublikuję je również na YouTube po wysłaniu tego listu.
Niektórych znanych mi dokumentów nie mogę udostępnić bezpośrednio, ponieważ grozi za to odpowiedzialność karna.
Przebieg zdarzeń
1 (klucz z nazwiskami załączam w oddzielnej kopercie) po wydarzeniach opisanych w tym zgłoszeniu zmieniła nazwisko na 2. W mediach nazywana jest „Ireną” w celu ochrony jej tożsamości. 1 urodziła się w [cenzura] 1992 roku. Kobieta, opowiadając o swojej rodzinie, zawsze stara się przedstawić ją w jak najlepszym świetle i usprawiedliwia błędy swoich rodziców. Trzeba jednak wspomnieć, że jej ojciec nadużywał alkoholu, oraz że 1 w pewnych okresach w dzieciństwie pozostawała pod opieką [cenzura].
W mojej ocenie [cenzura] wykazuje pewne cechy zaburzeń psychicznych. Jest agresywna i wybuchowa. Łączy to z dewocyjną religijnością. Podczas wychowywania [cenzura], przemocą zmuszała ją do wyczerpujących praktyk religijnych. Kiedy 1 nie chciała odmawiać różańca, zamykano ją za karę do ciemnego pomieszczenia i odmawiano jedzenia. Wydarzenia te spowodowały u niej niechęć do Kościoła oraz lęk przed ciemnością.
Istnieje tu pozorna rozbieżność między moimi ustaleniami a treścią reportażu „Zły dotyk egzorcysty”, w którym [cenzura] została opisana jako „ciocia”. Stało się to w celu ochrony tożsamości opisywanych osób. W filmie „Egzorcyzmy polskie” mowa o „bliskiej krewnej”.
Mimo tych doświadczeń 1 w wieku 18 lat, zachęcona przez koleżankę, zaczęła chodzić na spotkania lokalnej wspólnoty Ruchu Światło-Życie (tzw. Oaza) w miejscowości [cenzura] pod Warszawą. Uczestniczyła w kilku rozmowach w małych grupach, prowadzonych przez niewiele od niej starszą świecką animatorkę. Członkom Oazy nie podobało się to, że 1 ubiera się na czarno oraz słucha muzyki metalowej. Takie zainteresowania zostały uznane za zagrożenie duchowe.
4 marca 2011 roku (ks. 3 twierdzi, że był to luty, ale zgadza się dzień tygodnia – piątek) zorganizowano modlitwę o uwolnienie, która miała uwolnić 1 od zła, jednak nie poinformowano jej, na czym ta modlitwa ma polegać. W sali zgaszono oświetlenie, zapalono świece, a dziewczynę zaczęli otaczać modlący się ludzie, którzy w jej ocenie: „zachowywali się jak w transie” i powtarzali te same słowa „jak mantrę” (cytat z relacji pokrzywdzonej). Takie okoliczności spowodowały wspomnienie jej traumy z dzieciństwa oraz atak paniki.
Atak paniki został przez modlących się uznany za objaw „manifestacji demonicznej” i dowód opętania. Z pobliskiej parafii [cenzura] zostaje wezwany diecezjalny ksiądz egzorcysta 3. Potwierdza on opętanie u dziewczyny oraz zachęca by poddała się egzorcyzmom. Do przyjęcia pomocy ze strony księdza namawiają ją również znajomi z Oazy.
Początkowo spotkania 1 z ks. 3 mają charakter długich rozmów. Ksiądz przekonuje dziewczynę, żeby spowiadała się tylko u niego i opowiadała mu jak najwięcej o swoim życiu, również o swojej rodzinie i dzieciństwie. Ta wiedza jest mu rzekomo potrzebna, żeby lepiej chronić ją przed złymi duchami. Między nimi ma nie być żadnych tajemnic. Ks. 3 modli się nad 1 powierzając ją Bogu. Początkowo w ogóle nie dotyka jej podczas modlitw, nie jest to też rytuał egzorcyzmów. W ten sposób ks. 3 zdobywa zaufanie 1. Na spotkania z księdzem podwożą ją znajomi z Oazy.
Z czasem ks. 3 zaczyna dotykać dziewczynę. Najpierw delikatnie po ramieniu. Potem przekraczając kolejne granice. Z perspektywy czasu 1 oceniła, że było to jej zdaniem sprawdzanie przez księdza, na ile może sobie pozwolić. Niepokój penitentki związany z przebiegiem modlitw ks. 3 uważa za przejawy obecności w niej złego ducha. Przekonuje ją do poddania się obrzędom egzorcyzmu większego (uroczystego). Początkowo są one odprawiane wg aktualnego rytuału przetłumaczonego na język polski. Później ks. 3 korzysta z „lepszego”, przedsoborowego rytuału po łacinie.
W tym czasie samopoczucie i stan psychiczny 1 pogorszyły się, co zwróciło uwagę jej matki. W rozmowie córka opowiada jej o spotkaniach w Oazie oraz z księdzem. Mama sugeruje, że skoro te aktywności źle na nią wpływają, to może warto z nich zrezygnować. 1 streszcza całą rozmowę księdzu 3. 13 czerwca 2011 egzorcysta udaje się na spotkania z rodzicami dziewczyny. Przekonuje ich, że córka jest opętana i potrzebuje jego pomocy. Od tego czasu ks. 3 zostaje stałym spowiednikiem również rodziców dziewczyny.
Chciałbym w tym miejscu dodać, że ks. 3 to osoba bardzo charyzmatyczna. Dwukrotnie z nim rozmawiałem i słuchałem kilku jego kazań. Zrobił na mnie wrażenie człowieka szczerze przekonanego o słuszności swoich działań. To na pewno czynniki, które sprzyjają pozyskiwaniu przez niego zwolenników.
W tym czasie pod opiekę ks. 3 trafia również 4. 4 jest w podobnym wieku do 1. Obie dziewczyny się przyjaźnią i nad obiema odprawiane są egzorcyzmy. Modlitwy przybierają coraz bardziej przemocowy charakter. Penitentki są unieruchamiane nawet na kilka godzin. W tych rytuałach oprócz ks. 3 biorą udział jego znajomi. Przede wszystkim są to księża z parafii [cenzura]. Z tych asystentów egzorcysty wyjątkowo brutalny jest ks. 5, który unieruchamiając 1 wykręcał jej ręce, przygniatał do ziemi wbijając kolano w brzuch i klatkę piersiową oraz dusił ściskając jej gardło rękami, kiedy zaczynała krzyczeć. Chciałbym zwrócić uwagę, że 1 jest szczupłą kobietą o drobnej budowie ciała, a ks. 5 silnym, masywnym mężczyzną. Z perspektywy czasu 1 ocenia, że ks. 5 jest sadystą, który czerpał przyjemność z zadawania jej bólu. Inni księża, którzy uczestniczyli w rytuałach w parafii [cenzura] to m.in. ks. 6 (wikariusz tej parafii), ks. 14 oraz ks. 7, który przyjeżdżał ze Szczecina (obecnie porzucił stan duchowny).
Zarówno 1, jak i 4 miały objawy charakterystyczne dla zaburzeń dysocjacyjnych. Mieszane zaburzenia dysocjacyjne (F44.7 wg klasyfikacji ICD-10) zdiagnozowano u 1 podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym [cenzura] w dniach 21 lipca – 12 sierpnia 2011. Mimo tej diagnozy egzorcyzmy kontynuowano. Taka sama choroba została rozpoznana u niej podczas badania 7 maja 2012 r. Zaburzenia dysocjacyjne rozpoznano u 1 również w późniejszych opiniach psychologów. W mojej ocenie księża swoją działalnością wzmagali te zaburzenia, błędnie interpretowali je jako dowód opętania demonicznego oraz wykorzystywali dla własnej przyjemności seksualnej. W przypadku 1 objawami były przede wszystkim fuga dysocjacyjna, amnezja dysocjacyjna i stupor dysocjacyjny. 1 pod wpływem księży zaczęła nazywać zbuntowaną (wobec [cenzura], rodziców i księży) część siebie „demonami”. Jak rozumiem, terapia w takim przypadku powinna polegać na integracji osobowości. Działalność egzorcystów zmierzała w przeciwnym kierunku. W przypadku 4 objawami zaburzeń dysocjacyjnych był dodatkowo paraliż / utrata czucia w nogach. Mam na komputerze nagrania z 2011 roku, na których 4 nie może samodzielnie wstać z podłogi, ks. 3 podnosi ją, obejmuje, sadza na kanapie (innym razem na szafce) oraz masuje jej uda. Podczas tych czynności 4 sprawia wrażenie nieprzytomnej. Odpowiada na pytania jakby mówiła przez sen albo była odurzona. Fragmenty tych nagrań publikuję w filmie „Egzorcyzmy polskie”. Całość w załączniku do listu. Informacje z tego akapitu dotyczące opisu zaburzeń dysocjacyjnych powinny być zweryfikowane przez specjalistę. Nie znam się na tym. Staram się jak najwierniej przedstawić to, co ustaliłem. Proszę, żeby moja ewentualna niekompetencja w tym zakresie nie została wykorzystana do podważenia wiarygodności całego zgłoszenia. Chciałbym wspomnieć w tym miejscu również badania osób poddanych egzorcyzmom w Kościele katolickim, które prowadzi dr hab. Igor Pietkiewicz w Centrum Badań nad Traumą i Dysocjacją. Wnioski z tych badań mogą wskazywać na pewne systemowe zaniedbania Kościoła w tym zakresie. Jednocześnie chcę zaznaczyć, że dr Pietkiewicz nie ma żadnego bezpośredniego związku z tą sprawą ani nie badał wspomnianych tu osób.
Gdyby 1 była o rok młodsza, tę sprawę można by bez wątpliwości zakwalifikować do procedury opisanej w motu proprio „Vos estis lux mundi” jako dotyczącą osoby małoletniej wg prawa kanonicznego. Istnieją jednak wystarczające przesłanki, żeby uznać 1 i 4 za dorosłe osoby bezradne. Po pierwsze część molestowania odbywała się, kiedy ofiary znajdowały się w stanie dysocjacyjnym. Po drugie obie były penitentkami sprawcy. Po trzecie część molestowania odbywała się w czasie obrzędu liturgicznego (egzorcyzmu większego).
Przez pewien czas (co najmniej dwóch tygodni) 1 oraz 4 mieszkały u ks. 3 na terenie parafii [cenzura]. Ks. 3 potwierdził to w rozmowie ze mną. Nagranie z tej rozmowy opublikuję w filmie „Egzorcyzmy polskie” oraz załączam do tego listu. Wg moich informacji wspólne zamieszkanie księdza i młodych kobiet na plebanii odbywało się za wiedzą i zgodą ówczesnego proboszcza, ks. 8 – kanonika, prałata i laureata nagrody „Proboszcz roku” organizowanego przez Katolicką Agencję Informacyjną oraz Redakcję Katolicką TVP. Wydaje się, że księża rozumieli niestosowność tej sytuacji i odbywało się to w tajemnicy przed wiernymi, ponieważ 1 oraz 4 zostały pospiesznie eksmitowane przed wizytą na parafii gości przybyłych z okazji rekolekcji adwentowych. Nie znam tożsamości gości. Mógł to być jedynie ksiądz rekolekcjonista.
Zdaniem 1 podczas wspólnego mieszkania 1, 4 oraz księdza 3, ksiądz 3 pokazał inną twarz niż w czasie wcześniejszych kontaktów. Chodził po mieszkaniu w samej bieliźnie, pił alkohol, palił papierosy, narzekał na ludzi, którzy szukają u niego egzorcystycznej pomocy, nazywał ich „debilami”. Wcześniej kreował się na świętego i zakochanego w swojej pracy. Ks. 3 przychodził w nocy do 1 i kładł się przy niej na łóżku. Bliskość księdza miała odpędzać złe duchy. Ks. 3 kreatywnie modyfikował różne elementy obrzędów katolickich nadając im seksualny wymiar. Np. praktykował na dziewczynach „pocałunek Ducha Świętego”, który był delikatnym pocałunkiem w usta (pierwowzoru można dopatrywać się w pojęciu „tchnienie Ducha Świętego” lub chuchnięciu, które występuje np. w nadzwyczajnym rycie chrztu). Nacierał ciało dziewczyn poświęconymi olejami. Początkowo na dłoniach i czole (tak jak w sakramencie namaszczenia chorych), później po piersiach i kroczu, bo „to miejsca szczególnie narażone na działanie złego ducha”. Stosował do tego celu olej lniany kupiony w markecie. Te aktywności częściowo odbywały się za zgodą dziewczyn i ta okoliczność wymaga dodatkowego komentarza.
Mam ogromne obawy związane z publikacją tego fragmentu, jednak chcę dokładnie przedstawić władzom kościelnym i opinii publicznej mechanizm, który później doprowadził do ekstremalnej przemocy. 1 w rozmowie ze mną podkreślała ogromne poczucie winy związane z tym, że początkowo dobrowolnie uczestniczyła w egzorcyzmach, a jej sprzeciw wobec poniżających praktyk nie był trwały i wystarczająco stanowczy. W mojej ocenie takie okoliczności nie umniejszają w żaden sposób winy sprawców. Występuje tu analogia do sprawy molestowań i psychomanipulacji, których dopuszczali się o. Thomas Philippe oraz Jean Vanier. Ponadto 1 była młodsza od ofiar Jeana Vaniera, zależna od rodziców, molestowanie odbywało w trakcie obrzędów liturgicznych, a błędna teologia sprawców była potwierdzana przez innych duchownych. Ks. 3 powoływał się na dekret biskupi powierzający mu misję stałego egzorcysty diecezjalnego, wykładał w seminarium duchownym, jest autorem szkolnego podręcznika do religii oraz posługuje się tytułem doktora teologii.
Wiele osób może nie rozumieć, jak wielka jest siła księżowskiego autorytetu. Jednak jako katolicy w zasadzie wszystko, co od dziecka słyszymy o duchowości, przekazują nam księża. Dopiero dorosły, wykształcony człowiek może skonfrontować te przekazy z faktycznym nauczaniem Kościoła. I często robi to dopiero, gdy spotka się z poważnymi nadużyciami. Ja sam w dorosłym życiu (w zupełnie innej sprawie i w innych okolicznościach) byłem przekonywany przez księży do wypełniania „woli Bożej”, która była niezgodna z moim sumieniem. Doprowadziło mnie to do stanu, w którym modliłem się o swoją jak najszybszą śmierć, nie widząc innego wyjścia z tej sytuacji. Dlatego, chociaż nikt mnie nie molestował, rozumiem ofiary, zarówno Jeana Vaniera, jak i ofiary polskich egzorcystów, które poddawały się molestowaniu.
23 sierpnia 2011, pół roku po rozpoczęciu nad nią „pracy” egzorcysty, 1 została zawieziona przez rodziców na konsultację psychologiczną do 9 z Chrześcijańskiego Ośrodka Pomocy Psychologicznej „Bednarska” w Warszawie. To znajomy ks. 3. Potwierdza, że problemy 1 mają podłoże duchowe. W mojej ocenie ta konsultacja miała stanowić przeciwwagę dla diagnozy zaburzeń dysocjacyjnych, która została postawiona w szpitalu psychiatrycznym 11 dni wcześniej.
W sąsiedniej archidiecezji warszawskiej konsultacja z psychologiem przed podjęciem egzorcyzmów jest obowiązkowa. Zastanawia jednak jakość tych konsultacji, skoro odbywają się one właśnie w tym ośrodku. Wydaje się, że kompetencją ani psychologa ani lekarza psychiatry nie jest wypowiadanie się o stanie duchowym pacjenta. Ponadto 9 jest superwizorem Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich, które prowadzi ten ośrodek.
Sam udałem się na obowiązkową konsultację przed wizytą u egzorcysty do Chrześcijańskiego Ośrodka Pomocy Psychologicznej do innego psychologa w 2020 roku. Byłem pytany m.in. o to, czy stosowałem bioenergoterapię i homeopatię, czy chodziłem do wróżek, etc. Natomiast wątki chorób w rodzinie i lekarstw, które przyjmuję, pojawiły się w rozmowie z mojej inicjatywy. To nie powinno tak wyglądać.
W czasie, kiedy 1 mieszkała z rodzicami, była przez nich zamykana w pokoju. Rodzice pod wpływem ks. 3 wyrzucali jej rzeczy. 1 nie mogła mieć żadnej własności. Niszczono np. rysunki jej autorstwa. Wszelkie przedmioty, które lubiła, miały stanowić duchowe przywiązanie, które należało zerwać. Podobna zasada dotyczyła relacji z ludźmi, co doprowadziło do społecznej izolacji dziewczyny. Z czasem, ks. 3 zaczął nazywać wszystkich jej dawnych znajomych członkami sekty. Dodatkowo rodzice, na polecenie księdza, posypywali jej cały pokój i łóżko solą egzorcyzmowaną. 1 wracała z egzorcyzmów poobijana i pokaleczona. Sól dodatkowo podrażniała jej rany.
Rodzina i księża są przekonani o konieczności kontynuowania egzorcyzmów. Kiedy 1 nie wyraża na to zgody, jest zmuszana do tych praktyk. Jeszcze w 2011 roku dziewczyna podejmuje próby ucieczki z domu oraz próby samobójcze. Przy użyciu wenflonu upuszcza sobie krew z żył do utraty przytomności. Zdarza się to zarówno u niej w pokoju, jak i w lesie podczas ucieczek z domu. Ks. 3 uspokaja rodziców, że w ten sposób materializują się i wychodzą z niej demony.
1 postanawia dokumentować to, co się dzieje w jej życiu. Już wcześniej, interesując się fantastyką, opracowała własny conlang (od: constructed language). To sztuczny język przypominający te, które Tolkien tworzył na potrzeby swoich powieści. W ten sposób 1 zapisuje szyfrem swoje pamiętniki. Kartki i zeszyty były kilkukrotnie znajdowane przez ks. 3 i niszczone wbrew woli autorki. 1 ukrywa różne części pamiętnika w różnych miejscach. Dzięki temu część z nich się zachowała i można odtworzyć dokładne daty zdarzeń. Ks. 3 uważa, że to pismo demoniczne. Uzyskał „ekspertyzę” od s. Michaeli Pawlik, wg której miałyby to być zapiski w języku hebrajskim. Widziałem te pisma i w żaden sposób nie przypominają hebrajskiego. Choćby z tego powodu, że są pisane od lewej do prawej. Dla ks. 3 był to argument potwierdzający słuszność jego działań, ponieważ według egzorcystów posługiwanie się nieznanymi językami jest dowodem opętania demonicznego.
1 ukrywała też dyktafon w swoim pokoju oraz w obecności księży. Dysponuje wieloma godzinami nagranych rozmów. Dyktafon również bywał znajdowany. Za prowadzenie pamiętnika oraz ukrywanie dyktafonu 1 była karana długą i brutalną sesją egzorcyzmów lub zamykana w pokoju.
Pod koniec 2011 roku pojedynczy egzorcyzm odprawiany nad 1 trwał kilka godzin. Odbywało się to średnio raz w tygodniu, a w pewnych okresach codziennie. 1 była w tamtym czasie w klasie maturalnej. Z powodu tych praktyk opuszczała zajęcia w szkole. Dziewczyna była często unieruchamiana. Księża przywiązywali ją do ławek, a nawet kaloryfera. Kiedy skarżyła się na ból, chciała się uwolnić lub mówiła cokolwiek nie po myśli ks. 3, była ignorowana. Ks. 3 twierdził, że wtedy przemawia przez nią demon. Wykręcano jej ręce i przygniatano do ziemi. Kiedy księża się na nią kładli, wyczuwała u nich erekcję. Unieruchamiana przez wiele godzin często oddawała mocz w ubranie. Po jednej z modlitw w kancelarii parafialnej parafii [cenzura] na ścianie została krew 1. Tamtego dnia na egzorcyzmach obecni byli ks. 3, ks. 5 oraz ks. Mirosław, którego nazwiska nie udało mi się odtworzyć. Później księża zamalowali ścianę, żeby ukryć ślady krwi. O krwi na ścianach i podłodze zeznawał ks. 8. Więcej na ten temat w rozdziale poświęconym zaniedbaniom prokuratury.
Innym razem podczas egzorcyzmów 1 spadła z ławki lub stołu, do którego była przywiązana i zawisła na sznurach. Doznała wtedy urazu kręgosłupa. Od tamtej pory cierpi na chroniczny ból w mostku. Nie mogła również obracać głowy w prawą stronę. Po kilku latach od tamtych wydarzeń, dzięki rehabilitacji, udało się jej odzyskać częściowo sprawność w tym zakresie.
W tym czasie rozpoczyna się również mimowolna „ewangelizacyjna” działalność 1. Ks. 3 bardzo chętnie i często opowiada, że pracuje nad trudnym przypadkiem opętanej dziewczyny. Chwali się tym u swoich przełożonych oraz u wiernych. Opowiada parafianom tajemnice z życia 1 uzyskane od niej na spowiedzi. Przestrzega młodzież przed niebezpieczeństwami muzyki i czarnego ubioru, które prowadzą do opętania. Ks. 3 prosi różne grupy duszpasterskie o modlitwę za opętaną dziewczynę. Potem przyprowadza na spotkanie 1 i mówi, że to ta dziewczyna, za którą się modlili. Egzorcyzmy odbywają się również w kościele parafialnym przy wiernych. Ks. 3 prowokuje u 1 atak paniki i przedstawia to jako manifestację demoniczną. Potem przystępuje do egzorcyzmu większego. W towarzystwie świeckich parafian działania ks. 3 są pozbawione charakteru seksualnego i wyraźnej przemocy.
W wyniku tych działań 1 zostaje zapamiętana przez lokalną społeczność jako osoba opętana przez diabła. Później z tego powodu grożono jej śmiercią, gwałtem, została napadnięta i pobita. Wybito również okna w jej mieszkaniu, próbowano je podpalić oraz wyważono drzwi zewnętrzne (na szczęście tylko jedne z dwóch). Są świadkowie tych zdarzeń, a w jednym przypadku interweniowała policja. Niestety nie ujęto żadnych sprawców. 1 do tej pory boi się pojawiać w tamtych okolicach, nawet przejeżdżając samochodem.
Dziewczyny 1 i 4 wożono po kraju na rytuały do różnych egzorcystów, których polecał ks. 3. W ten sposób trafiły do klasztoru [cenzura]. 1 mieszkała tam przez pewien czas (1-2 tygodnie). Wspomina modlitwę, którą odprawił nad nią o. Eugeniusz Wiraszka OFMConv jako łagodną i infantylną, podczas której zakonnik jej nie dotykał. Inaczej było z drugim egzorcystą o. 10. Kiedy 1 przyszła do niego kazał jej usiąść na drewnianym krześle. Krzesło miało otwór w siedzeniu oraz zapięcia, którymi unieruchomiono 1. Oprócz o. 10 w pomieszczeniu było co najmniej dwóch innych mężczyzn (osoby duchowne). Naprzeciwko krzesła ustawiono kamerę na statywie wbrew prawu kościelnemu, które zabrania nagrywania egzorcyzmów. Jeden z księży robił też zdjęcia telefonem. Następnie duchowi polewali ją dużą ilością wody tak, że była cała przemoczona i zmarznięta. Rytuał trwał co najmniej godzinę. W mojej ocenie te działania miały wymiar seksualny. O. 10 posługiwał jako egzorcysta w diecezji drohiczyńskiej oraz archidiecezji warszawskiej. Obecnie zaprzestał działalności z powodu podeszłego wieku i złego stanu zdrowia. Mam nadzieję, że to nie powstrzyma władz kościelnych przed próbą wyjaśnienia tych nieprawidłowości oraz zbadania działalności jego duchowych następców.
Miesiąc później 1 przebywała w [cenzura]. Z jej wspomnień wynika, że była wtedy w bardzo złym stanie psychicznym, z silnymi myślami samobójczymi. Miała tam ze sobą swoje notatki pisane szyfrem, które odkryto i jej odebrano. 5 maja 2012 dziewczynę odwiedził abp Henryk Hoser. Wiedział, że jest poddawana egzorcyzmom i chciał ją zobaczyć. Świadkami jej obecności w [cenzura] były siostry Zefiryna, Dominika (najstarsza) i Katarzyna (nowicjuszka). 1 uciekła z tamtego miejsca. Prosiła przechodnia o telefon na policję. Ostatecznie trafiła do szpitala psychiatrycznego, skąd wyszła następnego dnia. Psychiatra, która ją badała 7 maja 2012 r. napisała:
Pacjentka w nocy z 5 na 6 maja 2012 uciekła z [cenzura]. Nie pamięta dokładnie, jak wydostała się przez zamkniętą zwykle bramę. Rodzice znaleźli ją w czasie wędrówki przez las, siłą napadli i rzucili się na nią. Wezwano policję i pogotowie ratunkowe.
Dwa miesiące później 1 ucieka z domu. Szukają jej policja, rodzice i księża. Po odnalezieniu zaginiona domaga się wezwania karetki. Mówi, że woli szpital psychiatryczny od egzorcyzmów. Karetka przyjeżdża. Dziewczynie wykonano test narkotykowy, który dał wynik negatywny. 1 wraca do rodziców. Jeszcze tego samego miesiąca udaje jej się wyprowadzić z domu rodzinnego. Jednak obie egzorcyzmowane kobiety (1 i 4) pozostają pod wpływem księży egzorcystów.
Ks. 3 prezentuje ideę opętania ekspiacyjnego. Mówi penitentce 1, że ta cierpi dla zbawienia dusz czyśćcowych. Według tej idei Bóg miałby dopuścić zniewolenie demoniczne, żeby wyprowadzić z tego większe dobro. Ks. 3 roztacza przed 1 wizje jej świętości i doskonałej ofiary, którą składa. Z drugiej strony przekonuje ją, że skoro jej stan jest tak zły, to uwolnienie jest już blisko.
Po tej rozmowie egzorcyzmy są kontynuowane. Zarówno te wyjazdowe, jak i lokalne w parafii [cenzura]. Czasami przybierają one brutalny charakter. Innym razem ks. 3 całuje penitentkę w usta, kiedy są sami („pocałunek Ducha Świętego”). 15 lutego 2013 ks. 5 twierdził, że otrzymał od biskupa dekret zezwalający na prowadzenie egzorcyzmu. Tego dnia, wraz z innym mężczyzną, odprawiał nad 1 rytuał, po którym dziewczyna była tak zmaltretowana, że nie mogła sama opuścić sali. Była przytomna, ale głowa bezwładnie jej opadała. Pamięta, że mężczyźni wynieśli ją z sali depcząc po włosach, którymi szurała po podłodze.
27 października 2012 r. rodzice zabierają 1 na spotkanie z ks. Johnem Bashoborą w Kazimierzu Biskupim. Duchowny ma rozpoznać w dziewczynie opętanie, ale stwierdza, że ta nie ma w sobie diabła, tylko kompleksy i niską samoocenę. Poleca, żeby popatrzyła w lustro i zobaczyła, jaka jest piękna. O. John Baptist Bashobora to charyzmatyk z Ugandy. Wspominam o nim również w dalszej części listu, w rozdziale o kontekście teologicznym.
Kilka miesięcy później 1 trafia na trzydniowe rekolekcje prowadzone przez tego samego księdza w Słupsku. Udział jest płatny i wymaga wcześniejszej rejestracji. Spotkanie gromadzi 2000 osób, bo więcej nie mieści się na hali. Podczas jednej z modlitw o uwolnienie o. Bashobora mówi, że wśród zgromadzonych znajduje się dziewczyna, która się bardzo boi i potrzebuje pomocy. Potem zaczyna stopniowo, coraz bardziej precyzyjnie, opisywać jej wygląd i osobiste sprawy z jej życia. 1 szybko się orientuje, że chodzi o nią, ponieważ taki sposób działania jest charakterystyczny dla tego środowiska. Wcześniej trafiała do księży egzorcystów, którzy przed jej przyjazdem byli uprzedzeni przez ks. 3 o jej „demonicznym” stanie. Trafiała również na spotkania do wspólnot, na których ks. 3 przedstawiał ją słowami „to ta dziewczyna, o której wam mówiłem”.
Podczas rekolekcji w Słupsku 1 nie chce wychodzić na scenę. Prawdopodobnie nie tylko księdzu Bashoborze przedstawiono wcześniej dokładny opis wyglądu dziewczyny, ale również szerszemu gronu organizatorów, ponieważ kiedy 1 próbuje opuścić halę, ochrona zatrzymuje ją w środku. Pozostali uczestnicy mogą swobodnie wchodzić i wychodzić z rekolekcji w dowolnym momencie.
W tamtym czasie 1 panicznie boi się rytuałów, które mogą być nad nią odprawiane. Żeby tego uniknąć, próbuje wykorzystać obecność karetki i ratowników medycznych. Wsypuje zawartość solniczki do kubka z wodą i wypija, co powoduje silne wymioty. Nie zostaje to jednak odebrane przez wiernych jako objaw zatrucia pokarmowego, tylko manifestacja demoniczna. Uczestnicy rekolekcji siłą zaciągają ją na scenę, gdzie ks. Bashobora ma z niej wypędzać demona. Całą sytuację powstrzymuje ks. Antoni Zieliński, który argumentuje, że z egzorcyzmu nie należy robić widowiska.
Przy okazji warto zaznaczyć, że nie wszyscy egzorcyści, do których trafiała 1 dopuszczali się wobec niej przemocy, ani nie wszyscy w ogóle uważali ją za opętaną. Np. ks. Jan Pałyga po rozmowie z nią stwierdził, że potrzebuje przede wszystkim leczenia psychiatrycznego. Niestety te „zdania odrębne” nie przełożyły się na uwolnienie dziewczyny od wpływów ks. 3.
[cenzura]
Obiekcje 1 co do przebiegu egzorcyzmów dotarły do kurii diecezji warszawsko-praskiej. W związku z tym 5 czerwca 2013 roku doszło do spotkania, którym uczestniczyli 1, ks. 3, ks. Dariusz Korbik, ks. Paweł (jezuita) i s. Tomasza Potrzebowska. Na tym spotkaniu 1 oraz ks. 3 mają się „wzajemnie przeprosić” oraz „pojednać”. 1 została zmuszona do przeproszenia ks. 3 za to, że źle o nim mówi. Ks. 3 też przepraszał, jednak nie określono, za co. 1 do tej pory tego nie wie.
Rodzice 1 nawiązali kontakt z ks. 12 z diecezji [cenzura], który był chętny odprawić nad nią rytuał. W tamtym czasie dziewczyna stanowczo odmawiała poddawania się egzorcyzmom, mimo nacisków bliskich. Przekonali ją, grożąc uśpieniem jej ukochanego kota, jeśli nie zgodzi się na wyjazd. 30 czerwca 2013 przyjeżdżają do [cenzura]. 1 widząc księdza 12 odmawia w ogóle wyjścia z samochodu. Zostaje siłą wyciągnięta przez rodziców oraz księdza i zaciągnięta do podziemi kościoła. W wielogodzinnych egzorcyzmach, prowadzonych przez ks. 12, uczestniczą jego świeccy pomocnicy oraz inni księża, ale nie rodzice. Świeccy asystenci to dwie kobiety i dwóch mężczyzn, którzy się nie przedstawiają.
1 została położona na stole i unieruchomiona skórzanymi pasami przymocowanymi do tego stołu. Pasy różniły się od tych stosowanych na oddziałach psychiatrycznych tym, że pozostawiały obtarcia na nadgarstkach i kostkach. 1 była unieruchomiona przez cały czas trwania rytuału mimo wielokrotnych próśb wypuszczenia jej. Świecki asystent obciął jej paznokcie w taki sposób, że ranił jej palce do krwi i zadał wiele bólu. Ks. 12 polewał dziewczynę dużą ilością wody. Smarował ją olejem po całym ciele, szczególnie w miejscach intymnych. Wlał olej do jej ucha, co później spowodowało stan zapalny. Używał też bardzo dużo kadzidła tak, że 1 dusiła się od dymu. Do zadawania bólu używał też kustodium z Najświętszym Sakramentem, przyciskając je mocno do mostka i twarzy. Wlewał jej do gardła alkohol (prawdopodobnie konsekrowane wino) z rozpuszczoną w nim konsekrowaną hostią, a także wodę gazowaną. W tym celu siłą otworzył jej usta. Robił to tak, że najpierw zatkał jej nos. Kiedy 1 otwierała usta, żeby przez nie oddychać, miała zaciśnięte zęby. Wtedy ks. 12 użył krzyża, żeby rozewrzeć jej szczękę, kalecząc przy tym dziąsła. Po tym, jak udało mu się wepchnąć krzyż między zęby i dalej do gardła, wlewał po nim alkohol w dużych ilościach tak, że 1 się nim krztusiła i miała wrażenie tonięcia. Podczas tych wydarzeń 1 kilka razy traciła przytomność. Pluła krwią. W tym samym pomieszczeniu, obok związanej dziewczyny, ksiądz odprawiał Eucharystię.
Oprócz przemocy fizycznej, ks. 12 stosował również przemoc psychiczną. Dawał wybór związanej dziewczynie, czy ma naciskać kustodium na jej nos czy zęby. Kazał pokazywać na palcach, ile ma w sobie demonów, a kiedy tego nie robiła, wyśmiewał ją, że nie uczyła się matematyki.
Jednym z duchownych, obecnych przez chwilę podczas tych praktyk, był ks. 13, egzorcysta, proboszcz parafii św. Katarzyny i częsty gość w mediach, m.in. w lokalnej TVP. Podczas jego obecności ks. 12 wyraźnie powstrzymywał się z przemocą. 1 prosiła ks. 13, żeby wezwał karetkę. Ks. 13 odmówił wezwania karetki. Powiedział, że nic jej nie będzie i zostawił samą z ks. 12.
Tortury zadawane przez ks. 12 w [cenzura] trwały kilka dni. W przerwie między egzorcyzmami 1 próbowała uciec, jednak próba ucieczki została udaremniona przez rodziców i księdza.
Ks. 12 w momencie pełnienia swojej posługi egzorcysty był bardzo aktywny w mediach. Prowadził własną stronę internetową, gdzie publikował duchowe rozważania oraz świadectwa osób uwolnionych od złego ducha. Jest autorem książek i bohaterem telewizyjnego reportażu. Chętnie udzielał wywiadów. W jednym z nich twierdzi, że ponad 90% osób opętanych przez diabła to kobiety oraz przyznaje, że egzorcyzmy u niego trwały do 12 godzin bez przerwy. Wg jednego z publicystów podsumowujących medialną aktywność ks. 12, egzorcysta miał doprecyzować, że diabeł szczególnie interesuje się kobietami w wieku od 15. do 25. roku życia. Jednak nie udało mi się znaleźć źródła tej wypowiedzi.
W świadectwach „uwolnionych” kobiet powtarzają się te same elementy: zła sytuacja w domu rodzinnym, bardzo nieprecyzyjnie określone zło całego życia przed duchową przemianą oraz cudowna interwencja ks. 12. Egzorcyzmowane osoby potwierdzały, że warunkiem modlitwy było ich unieruchomienie, oraz że modlitwy trwały 8,5 godziny bez przerwy. Jedna z kobiet mówi w nagraniu o pragnieniach masochistycznych, które towarzyszyły jej od wielu lat.
W 2017 roku nastąpiła gwałtowna zmiana. Ks. 12 w ogóle przestał udzielać wywiadów i został pozbawiony funkcji diecezjalnego egzorcysty. Na przełomie 2017 i 2018 r. z Internetu zniknęły wszystkie materiały, które mógł samodzielnie usunąć. Z jego strony internetowej najpierw zniknęła zakładka ze świadectwami, a później cała strona. Część z tych materiałów udało mi się odtworzyć, dzięki fundacji The Internet Archive. Stąd informacje z dwóch poprzednich akapitów. Mam kopię źródeł, które cytuję. Ks. 12 jest tak konsekwentny w unikaniu wywiadów, że nie zgodził się na spotkanie ze mną i ogólną rozmowę off the record o egzorcyzmach, mimo iż był do tego nakłaniany przez 45 minut przez naszego wspólnego przyjaciela, wydawcę, który publikował dawniej jego artykuły.
Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, bardzo trudno ustalić, kiedy dokładnie ks. 12 został pozbawiony funkcji diecezjalnego egzorcysty ani z jakiego powodu. Więcej na ten temat w rozdziale poświęconym sugerowanym rozwiązaniom systemowym. Z życiorysu, który ks. 12 przedstawiał na swojej stronie wiadomo, że został mianowany na egzorcystę w 2009 r. Z jego zeznań w prokuraturze wiadomo, że pozbawiono go tej funkcji w styczniu 2017 r. Stało się to przed złożeniem zawiadomienia przez 1. Niestety przyczyny zakończenia jego egzorcystycznej kariery nie są znane. Więcej na ten temat w rozdziale poświęconym działaniom prokuratury. Jeżeli do władz diecezji dotarły oskarżenia ze strony innych pokrzywdzonych, a nagła dymisja stanowi próbę wyciszenia problemu, to przyjęcie takiego rozwiązania jest wielkim błędem zarówno Kościoła, jak i pokrzywdzonych.
Po wydarzeniach w [cenzura] 1 trafiła na duchową rekonwalescencję do klasztoru karmelitów bosych w [cenzura]. Opiekował się nią o. 16, znajomy ks. 12. Na początku 1 odebrano wszystkie osobiste rzeczy. Miała własną celę (jednoosobowy pokój). W ciągu dnia pracowała z zakonnikami i mogła zwiedzać okolice. W nocy była molestowana przez o. 16. O. 16 przychodził do jej celi w środku nocy (miał własny klucz) i kładł się na łóżku obok niej lub na niej. Jego wypowiedzi miały podtekst seksualny. Mówił np.: „żeby dziecko dobrze się czuło, to tatuś daje mu potrzymać swojego paluszka” albo „jak dziecko się boi, to tatuś trzyma je za pupę”, po czym kładł rękę na pośladkach 1. Mówił też, że masturbował się myśląc o niej.
W tamtym czasie 1 była w złym stanie psychicznym i nie potrafiła się przed tym obronić. Zresztą i tak nie miała dokąd uciec. Świecka recepcjonistka pracująca w klasztorze była świadkiem molestowania i na nie nie reagowała. 1 wspomina relację między kobietą a o. 16 jako „dziwną”. Recepcjonistka wyznawała miłość o. 16, zwracając się do niego innym imieniem: „kocham Cię, Krzysiu”.
Ostatnim miejscem duchowej rekonwalescencji 1 był ośrodek prowadzony przez księży [cenzura] w [cenzura], gdzie trafiła na zaproszenie ks. 14. Znajduje się tam dom spokojnej starości, dom rekolekcyjny oraz duszpasterstwo osób niepełnosprawnych i wolontariuszy. To znane miejsce rekolekcji katolików z niepełnosprawnościami. 1 mieszkała tam przez pewien czas, spędziła tam sylwestra 2013/2014 i została zgwałcona przez jednego ze świeckich wolontariuszy, 15.
Po przeprowadzeniu postępowania przygotowawczego prokuratura nie skierowała aktu oskarżenia do sądu. W związku z tym w świetle świeckiego prawa 15 jest osobą niewinną. Warto jednak przyjrzeć się okolicznościom tych wydarzeń, ponieważ mogą być one przydatne do oceny procedur ochrony przed przemocą seksualną w Kościele.
Ks. 14 brał udział w egzorcyzmach prowadzonych nad 1 przez ks. 3 Bywał w domu rodzinnym 1. Cieszył się u jej rodziców dużym autorytetem. 15 i ks. 14 przyjaźnią się. Mają dużo wspólnych zdjęć w mediach społecznościowych.
Podczas zabawy sylwestrowej młodzi ludzie związani z wolontariatem i duszpasterstwem pili duże ilości alkoholu. 1 uczestniczyła w zabawie i też się upiła. Pod koniec imprezy 15 został z nią sam w pomieszczeniu. Wbrew woli 1 włożył jej penisa do ust. Kobieta zwymiotowała. Próbował też dokonać gwałtu właściwego (pełnego stosunku seksualnego), ale 1 się przed tym obroniła. [cenzura].
Następnego dnia 15 wyspowiadał się u ks. 14. 1 próbowała opowiedzieć o gwałcie księdzu 14, jednak ten nie chciał jej wysłuchać. Powiedział, że jeśli cokolwiek chce powiedzieć, to będzie to musiała zrobić publicznie przy wszystkich osobach obecnych na zabawie sylwestrowej. 1 odmówiła. Ks. 14 zadzwonił do rodziców 1, żeby ją zabrali. Później wysłał jej SMS-a, że jeśli zaszkodzi któremukolwiek z jego wolontariuszy, to pożałuje. 1 opowiedziała o gwałcie rodzicom, ale jej nie uwierzyli. Wyrzucali jej, że oskarża znajomego księdza.
Po tych wydarzeniach 1 zerwała związki z Kościołem. Zaczęła unikać księży i jakichkolwiek praktyk religijnych. Rozpoczęła leczenie, terapię, podjęła studia. Jej stan się poprawia. Poznaliśmy się w 2019 roku. Ostatnią próbę samobójczą podjęła w 2020.
Chronologia wydarzeń
4 marca 2011 – Pierwsze spotkanie 1 z ks. 3 podczas modlitwy w Oazie w [cenzura].
13 czerwca 2011 – Rozmowa ks. 3 z mamą 1. Od tej pory ks. 3 zostaje stałym spowiednikiem rodziców 1 oraz przekonuje ich, że egzorcyzmy nad ich córką są konieczne.
od 21 lipca do 12 sierpnia 2011 – 1 przebywa w wojewódzkim szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych [cenzura]. Zdiagnozowano u niej mieszane zaburzenia dysocjacyjne (F44.7) i mieszane zaburzenia osobowości (F61).
23 sierpnia 2011 – Konsultacja u 9 ze Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich, który potwierdza opętanie u 1. Tego samego dnia ks. 3 nakazuje rodzicom zamykać 1 w pokoju na klucz. Tak się dzieje w następnych dniach. 1 kilka razy ucieka z domu.
3 października 2011 – rodzice wyrzucają wszystkie rzeczy z jej pokoju i posypują łóżko solą egzorcyzmowaną.
grudzień 2011 – 1 oraz 4 mieszkają na plebanii u ks. 3. Potem przeprowadzają się do wynajętego mieszkania w pobliżu. 1 zaraża się świerzbem i egzorcyzmy nad nią na kilka miesięcy ustają.
1 kwietnia 2012 – Egzorcyzmy w [cenzura].
5 maja 2012 – Pobyt w [cenzura], wizyta abpa Henryka Hosera.
od 6 maja do 7 maja 2012 – 1 przebywa w wojewódzkim szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych [cenzura]. Zdiagnozowano u niej mieszane zaburzenia dysocjacyjne (F44.7).
26 lipca 2012 – 1 wyprowadza się od rodziców.
sierpień 2012 – Atak na mieszkanie 1. Próba podpalenia, groźby gwałtu i śmierci.
27 października 2012 – Pierwsze spotkanie z o. Bashoborą. Bashobora twierdzi, że 1 nie jest opętana przez diabła.
1-3 marca 2013 – Drugie spotkanie z o. Bashoborą. Bashobora wzywa ludzi, żeby siłą zaciągnęli 1 na scenę w celu odprawienia nad nią egzorcyzmów.
26 marca 2013 – W Dominikańskim Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach 1 opowiada o nieprawidłowościach podczas egzorcyzmów przeprowadzanych przez ks. 3. Dominikanie początkowo traktują sprawę poważnie, jednak po rozmowie z ks. 3 stają po jego stronie.
5 czerwca 2013 – Wysłannicy kurii zmuszają 1 do przeproszenia ks. 3 za to, że opowiada o tym, jak ją krzywdził.
30 czerwca 2013 – 1 torturowana podczas egzorcyzmów przez sadystycznego ks. 12 w [cenzura].
lipiec 2013 – 1 molestowana przez o. 16 w klasztorze karmelitów bosych w [cenzura].
1 stycznia 2014 – 1 zgwałcona przez świeckiego wolontariusza w ośrodku prowadzonym przez księży [cenzura] w [cenzura].
Działania prokuratury
Jak wspomniano wcześniej, po złożeniu zeznań przez 1 oraz przesłuchaniu świadków, prokuratura nie zdecydowała się wnieść aktu oskarżenia do sądu. Mam pewne wątpliwości związane z tą decyzją. Bardzo chcę podnieść je w taki sposób, żeby działać w granicach prawa.
Przede wszystkim nie chciałbym naruszyć art. 241 § 1 kodeksu karnego, który stanowi:
Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
W opinii Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka z 2016 r. wątpliwym byłoby pociąganie do odpowiedzialności karnej z art. art. 241 § 1 k.k. w sytuacji, w której rozpowszechnianie tych wiadomości zostałoby dokonane po podjęciu przez właściwe organy decyzji o niekierowaniu aktu oskarżenia do sądu. Zgodnie z doktryną i utrwalonym orzecznictwem, przedmiotem ochrony art. 241 k.k. jest prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Postępowanie w sprawach opisanych w niniejszym zgłoszeniu się nie toczy, więc nie mogę go zakłócić ujawnianymi informacjami. Postaram się cytować dokumenty w minimalnym zakresie koniecznym do zrozumienia okoliczności sprawy.
Zacznijmy od tego, że wszystkie osoby, które 1 oskarża w swoich zeznaniach, wypierają się swojej winy. Jednak niektóre robią to w bardzo osobliwy sposób. Ks. 12 mówi: „zasadniczo nie wykonuje się obcinania paznokci”, „mało prawdopodobne jest otwieranie ust krzyżem”, „raczej nie jest dopuszczalne nacieranie w miejscach intymnych” [podkreślenia moje – PK]. Podobną metodę składania wyjaśnień przyjmuje ks. 14: „nie było intencjonalnego kładzenia się księdza 3 ani mojego na tę dziewczynę”. Ks. 8 wspomina, że jedna z dziewcząt podczas egzorcyzmów „oddała mocz, ale była spokojna”. Ten sam ksiądz narzeka przed prokuratorem, że dziewczyny zostawiły ślady krwi na ścianach i podłodze, a „potem trzeba było to szorować i zmywać”. Ks. 3 opowiada o przebiegu egzorcyzmów słowami: „często [dziewczyny] gwałtownie uderzały głową w ścianę, a jednak nie było żadnych poważnych skutków” oraz „ręka osoby, która ją przytrzymywała, mogła się osunąć w trakcie przytrzymywania”.
Ks. 5 w ogóle nie pamięta dziewczyn mieszkających na plebanii parafii, w której pracował, i nad którymi odprawiał egzorcyzmy.
Niektóre osoby w zeznaniach same sobie zaprzeczają. Np. 15 najpierw mówi o tym, że nie było warunków, żeby skrzywdził 1, bo ciągle ktoś wchodził. Potem przyznaje, że jednak 1 została sama w pokoju i nikt do niej nie zaglądał. Ks. 6 najpierw zeznał, że podczas ataku demonicznego kobiety miały zamknięte oczy, a potem, że miały „przewrócone białka oczu”. Cokolwiek miałoby to znaczyć, nie można stwierdzić takiego stanu u osoby z zamkniętymi oczami. Ks. 12 z jednej strony stwierdza, że „poddanie się takiej modlitwie [egzorcyzmowi większemu] musi być dobrowolne”, z drugiej – że „1 była niekonsekwentna w decyzji o poddaniu się tym modlitwom”, a w innym miejscu, że 1 „częściowo była świadoma”. Moim zdaniem trudno wyrazić pełną zgodę, będąc częściowo świadomym. Ks. 12 najpierw oświadcza, że „gdyby osoba egzorcyzmowana chciała zakończyć lub przerwać modlitwę, przez nikogo nie byłaby powstrzymywana”. Potem mówi, że używa łóżka „z uchwytami umożliwiającymi przywiązanie kończyn górnych i dolnych”, dokładnie je opisuje i dodaje, że było robione na zamówienie. Ks. 10 wypiera się stosowania przemocy, a zaraz potem dodaje, że osoby poddawanej egzorcyzmom „kilku dorosłych, silnych mężczyzn nie jest w stanie utrzymać”. Ks. 3 co chwilę podkreśla dobrowolność wszystkich praktyk. W pewnym momencie wyjaśnia jednak: „nawet gdy w trakcie egzorcyzmu słyszałbym, że osoba chce zakończyć egzorcyzm, i tak uważałem, iż to zły duch mówi przez nią”. Podczas tego samego zeznania wspomina, że egzorcyzmy u niego „trwały często przez wiele godzin”.
Jeszcze więcej sprzeczności pojawia się, jeśli porównać zeznania różnych osób.
Ks. 6 wspomina, że dziewczyny (pod wpływem złego ducha) składały propozycje seksualne księżom podczas egzorcyzmu. Z kolei ks. 5 stwierdza, że sytuacja podczas egzorcyzmów była „zupełnie nieerotyczna”. Natomiast ks. 3 zeznaje, że nie może odpowiedzieć na pytanie, czy dziewczyny go prowokowały seksualnie, bo to tajemnica egzorcyzmu. To księża z jednej parafii i wspólnie brali udział w rytuale.
Ks. 14, który miał szczególny interes w tym, żeby ustalić wspólne zeznania z 15 zapewnia, że w ogóle nie rozmawiał z nim o tej sprawie, a jedyny ich kontakt dotyczył przekazania numeru telefonicznego prokuraturze. Obaj jednak mylą się w taki sam sposób w datach, dodając do nich jeden rok. Ks. 14 opisuje wydarzenia z 2013 r. mówiąc, że wydarzyły się w 2014. Podobnie 15 przedstawia sylwestra 2013/2014 jako 2014/2015. Nikt inny z osób wezwanych przez prokuraturę nie popełnia podobnego błędu.
Ponadto ks. 14 wprost stwierdza, że niektóre informacje nt. tej sprawy są objęte tajemnicą spowiedzi i nie może o nich mówić. W ogóle księża w zeznaniach są bardzo chętni do rozszerzonej definicji tajemnicy zawodowej. Brat 17 twierdzi, że „wszelkie rozmowy z osobami potrzebującymi pomocy duchowej traktowane są jako forma spowiedzi i objęte są tajemnicą spowiedzi”. Podobną opinię wygłasza ks. 3. Przyjmując taką definicję, za tajemnicę zawodową można uznać każdą rozmowę, którą księża przeprowadzali kiedykolwiek z 1 lub 4. Ks. 12 oświadcza, że nie jest upoważniony, żeby wyjawić przyczynę odwołania go przez biskupa z posługi egzorcysty. Takie oświadczenie wydaje się nie mieć jasnej podstawy prawnej i nie spotyka się z żadną reakcją śledczych albo nie ma po tym śladu w protokole.
Równie tajemnicza okazuje się kuria diecezjalna w [cenzura]. Na pisemne pytanie prokuratora odpowiada listem z 5 września 2018, które składa się dosłownie z dwóch zdań. Informuje w nim, że ks. 12 został zwolniony z obowiązków egzorcysty, a wszystkie dokumenty związane z tą sprawą zostały „wg kompetencji” przekazane do Kongregacji Nauki Wiary. Nie sposób dowiedzieć się ani z kurialnego pisma, ani z zeznań ks. 12 o przyczynach jego odwołania. W dokumentach nie znalazłem żadnego śladu, który wskazywałby na dalsze drążenie tego tematu przez prokuratora. Wiadomo jednak, że dekret odwołujący ks. 12 z funkcji powstał wcześniej niż zawiadomienie złożone przez 1 w prokuraturze. Nie miał więc związku z tą sprawą. Wiadomo też, że w podobnym czasie karami kościelnymi został ukarany o. 16, który współpracował z ks. 12. W oczach laika taka procedura (odwołanie z funkcji i wysłanie dokumentacji do odpowiedniej kongregacji) jest w Kościele stosowana w przypadku wiarygodnych oskarżeń o przestępstwa seksualne. To oczywiście tylko najczarniejsze przypuszczenia. Być może powody bywają inne. W każdym razie narzędzie do przecięcia tych spekulacji jest po stronie władz kościelnych.
Różni księża w swoich zeznaniach wspominają o nadnaturalnych zjawiskach. Mówią o „zachowaniach przeczących prawom fizyki”, „demonstracjach nadnaturalnej siły”, „przemawianiu obcymi językami”. Te opowieści nie skłaniają śledczych do zadawania szczegółowych pytań albo nie ma po tym śladu w protokole. Nie rozumiem, jak można przyjmować za wystarczające tego typu wyjaśnienia ze strony osoby oskarżonej o przemoc seksualną lub jakiekolwiek inne przestępstwo. Spodziewałbym się usłyszeć pytania: „jakie prawa fizyki zostały złamane?”, „jak objawiała się nadnaturalna siła?”, „jaki obcy język ksiądz słyszał?”, „czy zna ksiądz ten język?”, „skąd przekonanie, że egzorcyzmowana kobieta nie zna tego języka?”, etc.
Wątek obcych języków pojawia się jeszcze w innym miejscu. Prokuratura wysłała pismo do szkoły średniej, do której uczęszczała 1, z pytaniem, czy nauczano tam starożytnych języków (hebrajskiego i aramejskiego). Nie wiem, czy negatywna odpowiedź miałaby być potwierdzeniem demonicznego opętania lub niewinności księży. Wydaje się jednak, że zamiast tracić czas na takie aktywności, rozsądniej byłoby przejrzeć zapiski 1, które z pewnością hebrajskim nie są, zamiast polegać na słowach księży i wspomnianej wcześniej „ekspertyzie” s. Michaeli Pawlik.
Księża diecezji warszawsko-praskiej (co najmniej ks. 3, ks. 5 i ks. 6) byli reprezentowani przez Michała Kelma, chociaż postępowanie przygotowawcze toczyło się w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. O Michale Kelmie piszę więcej w rozdziale o rozwiązaniach systemowych.
Żadne ze wspomnianych zeznań nie wzbudziło na tyle silnych podejrzeń prokuratury, żeby kontynuować śledztwo lub skierować sprawę do rozpatrzenia przez sąd. 31 grudnia 2018 roku wydano postanowienie o umorzeniu śledztwa.
Kontekst teologiczny
Na początku tego rozdziału chciałbym zaznaczyć, że mam tylko wykształcenie średnie. Zdałem maturę, a potem kształciłem się w policealnych szkołach artystycznych (najpierw fotograficznej, później filmowej). Można więc powiedzieć, że nie mam żadnych kompetencji, żeby oceniać błędy teologiczne lepiej wykształconych ode mnie ludzi.
Z drugiej strony potrafię jednak czytać. Mogę zestawić treść kościelnych dokumentów z postępowaniem księży albo nauczaniem, które od nich słyszałem. Mogę też oceniać prawdziwość głoszonych tez ze źródłami, na które powołuje się mówca. W wyniku tych porównań pojawia się kilka alarmujących wątpliwości.
Słowa diabła jako źródło Objawienia
Jak już wspomniano wcześniej, egzorcyzmy nad 1 trwały wiele godzin w oczekiwaniu na ujawnienie się „złego ducha”, jak mylnie księża nazywali objawy zaburzeń dysocjacyjnych lub ataki paniki. Po ujawnieniu się „złego ducha”, w kolejnym etapie należało go wypędzić. Pierwszym krokiem na drodze do uwolnienia, zdaniem egzorcystów (i wbrew nowemu formularzowi), jest poznanie imienia tego ducha. Dlatego unieruchomiona 1 bywała wielokrotnie pytana o imię (demona). Jak sama wspomina: „zmuszali mnie do mówienia czegokolwiek”. Chcąc się uwolnić, czasami podawała imiona fikcyjnych postaci z powieści i bajek, np. z filmu „My Little Pony” oraz Pokemonów, które mogłyby brzmieć dla księży wiarygodnie.
Na tej podstawie powstawały później wykłady i publikacje w prasie katolickiej, powielane i cytowane przez następnych autorów. Jednym z nich jest z pewnością Robert Tekieli. Swoją drogą ks. 3 był jego spowiednikiem i kierownikiem duchowym co najmniej w czasie egzorcyzmów odprawianych nad 1. Innym autorem powołującym się na tego typu źródła jest ks. [cenzura] (sam nie jest egzorcystą). W ten sposób argumentuje swoje prywatne poglądy i próbuje nadać im boski autorytet. Oczywiście sami egzorcyści również chętnie powołują się na słowa swoich penitentów, traktując je jak źródło Objawienia. Prym wiedzie w tym ks. Piotr Glas, ale nie jest jedyny. Ci dwaj księża opublikowali na YouTube film pt. „Co szatan mówi na egzorcyzmach”, który ma 2 mln wyświetleń.
Ks. Jan Pęzioł dostał potwierdzenie od diabła, że katastrofa lotnicza w Smoleńsku była zamachem. Innym egzorcystom szatan potwierdzał ich poglądy na temat „Harry’ego Pottera”, tatuaży albo formy przyjmowania Komunii Świętej. Istnieje tak wiele publicznych przykładów na tego rodzaju argumentację, że nie warto przytaczać ich wszystkich. Prywatnie słyszałem księdza, który chwalił się, że wg znajomego egzorcysty szatan najbardziej go nienawidzi ze wszystkich księży w Polsce. O ile dyskusja o twórczości J. K. Rowling czy przyczynach katastrofy prezydenckiego samolotu wydaje się dopuszczalna, o tyle powoływanie się na rzekome słowa diabła już nie.
Co istotne tego typu błąd (ani pozostałe nadużycia związane z egzorcyzmami) nie jest szczególnie związany z konkretną formą duchowości w Kościele katolickim. W zasadzie wszystkie opisane tu nadużycia dotyczą zarówno wspólnot charyzmatycznych o wyraźnym rysie zielonoświątkowym, jak i kręgów tradycjonalistycznych. Upowszechniają się też wśród umiarkowanych katolików, nie związanych z żadnym ruchem.
Wiara w magiczną moc przedmiotów
W nauczaniu egzorcystów, a przede wszystkim w ich praktyce, sakramentalia zostały wypaczone do czegoś na wzór amuletów. Woda, sól, olej czy medalik w ogóle zastąpiły jakąkolwiek moralną refleksję nad własnym życiem. Dodatkowo narosły wokół tego nieformalne, absurdalne zasady przekazywane z ust do ust: „olej musi być z pierwszego tłoczenia, ale oliwa z oliwek jest silniejsza niż olej rzepakowy”. Księża często nie próbują prostować tych aberracji, tylko je wzmagają.
Na modlitwach o uzdrowienie prowadzonych przez ks. 3 gromadzą się setki osób, które przynoszą do kościoła butelki z wodą (a nawet całe zgrzewki), oleje roślinne (czasami w pięciolitrowych butlach) i słoiki wypełnione solą. Kiedy pierwszy raz przyszedłem na taką modlitwę, byłem jedyną osobą, która nie miała ze sobą wody, oleju ani soli. Egzorcyzmowanie tych pokarmów jest dla niektórych uczestników centralnym elementem całego wydarzenia, ważniejszym od Mszy św. Tak wynika z rozmów, które przeprowadziłem. To nie jedyne miejsce w Polsce, gdzie odbywają się takie rzeczy. W Poznaniu, podczas rekolekcji prowadzonych przez ks. Jamesa Manjackala, uczestnicy tych rekolekcji wykupili z pobliskiego sklepu cały zapas olejów spożywczych. Wiem to od naocznego świadka.
Cała ta sytuacja sprawia wrażenie, jakby niektórzy proboszczowie, a nawet hierarchowie, nie przejmowali się w ogóle tym, jaka religia jest praktykowana w ich kościołach. Zamiast tego cieszą się tylko frekwencją i finansową ofiarnością wiernych.
Naruszenia tajemnicy spowiedzi
Tajemnica spowiedzi jest jedną z najważniejszych, bezwarunkowych i nieodwołalnych zasad posługi księży. Jej złamanie jest jednym z najcięższych przestępstw wymienionych w kodeksie prawa kanonicznego. Niestety te zasady nie znajdują odzwierciedlenia w działalności niektórych księży.
Samo spowiadanie osób, z którymi pozostaje się w bliskiej, zależnej relacji, wydaje się niemądre. Analogicznie do zasady, zgodnie z którą przełożeni nie powinni spowiadać swoich podwładnych. Podczas opisywanych wydarzeń ks. 14 spowiadał swojego przyjaciela 15, który popełnił przestępstwo na terenie ośrodka zarządzanego przez ks. 14. Ks. 14 został później wezwany na przesłuchanie do prokuratury w tej sprawie. Natomiast ks. 3 spowiadał młode kobiety, z którymi mieszkał i które molestował seksualnie.
Przyjmuje się, że naruszenie tajemnicy nie zachodzi, gdy spowiednik mówi o spowiedzi i grzechach nie wskazując konkretnej osoby. Ks. 3 opowiadał jednak o okolicznościach wyznanych grzechów tak szczegółowo, że bez trudu można było określić, kto je popełnił. W ten sposób ujawnił właścicielom zniszczenie mienia, którego dopuściła się 1. Później próbował załatwić sprawę polubownie i przekonywał ich, żeby nie zgłaszali sprawy na policję.
1 oraz 4 były napiętnowane i atakowane przez parafian. 1 napadnięto i pobito, żeby „wypędzić z niej diabła”. Mogło to mieć związek z ujawnianiem tajemnicy spowiedzi, chociaż sam stan rzekomego opętania parafianie mogli poznać dzięki publicznie odprawianym egzorcyzmom.
21 listopada 2012 roku 1 brała udział w spotkaniu na UKSW, podczas którego Robert Tekieli mówił publicznie o jej przypadku „opętania”. Chociaż nie podał jej nazwiska, przytoczył daty, okoliczności, osoby i miejsca, które umożliwiały jej identyfikację. Informacje te z dużą pewnością uzyskał od ks. 3, a część z nich pochodziła ze spowiedzi (o czym najprawdopodobniej RT nie wiedział). Jak już wspomniano wcześniej RT również spowiadał się u ks. 3. Na marginesie chciałbym dodać, że samo chwalenie się przez księdza tym, kto się u niego spowiada, jest w mojej ocenie naganne w kontekście tego, jak poważnie prawo kanoniczne traktuje tajemnicę spowiedzi. Znam więcej takich przechwałek ze strony innych duchownych.
W pewnym momencie 1 oraz 4 zaczęły podejrzewać, że tajemnice z ich spowiedzi są ujawniane. W związku z tym postanowiły wymyślić nieprawdopodobną historię, o której opowiedziały jedynie ks. 3 na spowiedzi. 1 powiedziała, że wykradała ludzkie kości, ścierała je na proch i po rozpuszczeniu wypijała. Później ta historia również znalazła się w publicznym obiegu. Ks. 12 wspomina to podczas składania zeznań w prokuraturze, chociaż sam ks. 12 mógł nie wiedzieć, że te informacje pochodzą ze spowiedzi.
Przy okazji chciałbym dodać wyjaśnienie dotyczące moich działań. W filmie „Egzorcyzmy polskie” publikuję nagranie swojej rozmowy z ks. 3 przeprowadzonej w konfesjonale. Na stronie internetowej parafii podano, że to jedyny sposób na rozmowę z nim. Na początku zaznaczyłem, że nie jest to spowiedź i otrzymałem potwierdzenie od niego. Ten fragment nagrania usunąłem w montażu, ponieważ nie ma znaczenia dla treści, a jedynie dla ustalenia okoliczności prawnych [ten fragment został jednak ostatecznie przywrócony w montażu]. W związku z tym nie łamię prawa kanonicznego zabraniającego nagrywania spowiedzi. Wg prawa świeckiego (państwowego) dopuszczalne jest nagrywanie rozmów, w których nagrywający bierze udział. W opublikowanym nagraniu twarz ks. 3 jest niewidoczna, a jego głos ma ograniczone częstotliwości i jest zaszumiony, co uniemożliwia jego identyfikację na tej podstawie. W związku z tym nie można traktować tego jako rozpowszechnianie wizerunku. Całość nagrania załączam do niniejszego listu.
Opętanie ekspiacyjne
Mimo wielokrotnych i długotrwałych egzorcyzmów, stan 1 się pogarszał. Ks. 3 zaczął w pewnym momencie tłumaczyć ten stan „opętaniem ekspiacyjnym”. Wg tej teorii opętanie 1 miało stanowić dopust boży w celu zadośćuczynienia za grzechy świata.
U niego było tak, że cokolwiek by się nie stało, to dobrze. Mówił, że jak jest coraz gorzej, to jest coraz lepiej, bo jest coraz bliżej uwolnienia. Jak kiedyś poczułam się lepiej, to mówił, że to dobrze, bo jest coraz bliżej uwolnienia. Nieważne, co się działo, on to mówił miesiącami, a było coraz gorzej.
wspomnienia 1 zarejestrowane 10 lipca 2020 r.
Takie przedstawianie sprawy jest wyjątkowo wygodne dla egzorcystów, ponieważ niezależnie od efektów ich działań, zawsze mogą ogłosić sukces. To podejście uprzedmiotawia penitentów, którzy poszukują w Kościele pomocy. Rzekoma ekspiacja nie miała żadnego przyzwolenia ze strony 1. Trudno mówić więc o jakimkolwiek zjednoczeniu z Ofiarą Chrystusa.
Czułam się jak zwierzę, które nie ma prawa decydować o sobie. Nie czułam się podmiotowo. Byłam w tym czasie przedmiotem. Ciałem, które ma cierpieć, bo tak powiedział ksiądz, że to pomoże jakimś ludziom.
wspomnienia 1 zarejestrowane 10 lipca 2020 r.
Nawet śmierć penitenta może okazać się sukcesem egzorcysty, skoro zinterpretuje to jako ofiarę złożoną Bogu. W pewnym momencie 1 zaniepokojona swoim pogarszającym się stanem pytała ks. 3: „co, jeśli umrę?”. Ks. 3 odpowiedział, że wtedy odprawi jej pogrzeb.
Dużo dla spopularyzowania idei opętania ekspiacyjnego zrobił film „Egzorcyzmy Anneliese Michel” z 2007 roku wyprodukowany i wyemitowany przez telewizję publiczną. Autorzy (Maciej Bodasiński i Lech Dokowicz) stawiają tezę, że Anneliese Michel przyjęła cierpienie za grzechy świata i umarła śmiercią męczeńską. Wciąż są przekonani o słuszności swoich poglądów, o czym świadczy m.in. wystąpienie Dokowicza w 2019 r. we Włocławku („Polska pod Krzyżem”). Pomijają przy tym wszystkie fakty, które mogłyby podważać tę tezę. Przede wszystkim ustalenia prokuratury, świeckiego sądu i kościelnej komisji.
Informacje, których moim zdaniem zabrakło w filmie:
- „grzechy świata” w dużej mierze polegały na przyjęciu reform Soboru Watykańskiego II
- ukrywanie przez Anneliese przed lekarzami objawów, które mogły wskazywać na jej psychozę
- odmawianie uczestnictwa w terapii grupowej
- lęk przed napiętnowaniem z powodu choroby psychicznej
- ks. Ernst Alt egzorcyzmujący Anneliese zajmował się parapsychologią i teleradiestezyjnie diagnozował ludzi
- wspomnienie efektu wzmocnienia jako możliwego skutku egzorcyzmów
Ostatecznie rodzice oraz księża przeprowadzający egzorcyzmy zostali skazani za nieumyślne spowodowanie śmierci. Natomiast diecezja Würzburg potwierdziła nieprawidłowości przy przeprowadzaniu egzorcyzmów. Należy jednak zauważyć, że mimo egzorcyzmów, Anneliese Michel kontynuowała leczenie. Natomiast obecnie w wystąpieniach polskich egzorcystów często przeciwstawia się leczenie psychiatryczne egzorcyzmom. Również ks. 3 powstrzymywał 1 oraz jej rodziców przed realizacją skierowania do psychologa, które dziewczyna otrzymała w szpitalu psychiatrycznym w [cenzura]. Można więc stwierdzić, że obecne nadużycia egzorcystów w Polsce są poważniejsze niż te, za które zostali skazani księża w Niemczech 40 lat temu.
Chociaż wydaje się, że polscy egzorcyści w większości przyjęli narrację filmu z 2007 r., warto wspomnieć rzadkie głosy sprzeciwu. Np. ks. Krzysztof Grzywocz nazywał odprawianie egzorcyzmów nad ludźmi chorymi, schizofrenikami, w dysocjacjach „niemoralnym”, a wyrok z 1978 r. wobec ks. Ernsta Alta i ks. Arnolda Renza „słusznym”.
Patoklerykalizm, klany i magiczna moc księdza
Charakterystyczny dla osób i środowisk promujących egzorcyzmy jest klerykalizm. Tak skrajny, że nazywam go patoklerykalizmem. W opisaniu tego zjawiska pojawiają się dwie trudności. Po pierwsze zwolennicy tej aberracji uznają za niedopuszczalne samo używanie tego terminu. Po drugie nie istnieje jedna uznana powszechnie definicja klerykalizmu w ujęciu teologicznym albo przynajmniej ja jej nie znam.
Z jednej strony w Kościele katolickim istnieje pojęcie powszechnego kapłaństwa wszystkich wiernych, z drugiej – wyróżnia się kapłaństwo urzędowe ze święceniami prezbiteratu, szczególną rolą i władzą księży (np. odprawianie Mszy św.). Problem w tym, kiedy tę rolę i władzę księży interpoluje się na wszystkie przestrzenie życia. Również te, które z łaską święceń nie mają nic wspólnego. Przyczyny tego stanu mogą być inne dla wspólnot o charakterze zielonoświątkowym, a inne dla grup tradycjonalistycznych. W końcu jednak prowadzą do tego samego, wewnętrznie sprzecznego patoklerykalizmu.
Pojawia się wiara w szczególną moc księdza. Tylko ksiądz może bezpośrednio walczyć z diabłem, rozkazując mu. Staje się też ekspertem od tajemnej wiedzy o demonach i ochronie przed nimi. W kolejnym kroku zaczynamy postrzegać „naszego” księdza (lidera naszej wspólnoty lub obcego człowieka, którego darzymy sympatią) jako lepszego od innych, ponieważ zależnie od preferencji: jest najbardziej tradycyjny albo najbardziej charyzmatyczny, najpiękniej śpiewa po łacinie albo najpiękniej mówi językami, napisał najwięcej książek albo uzdrowił najwięcej ludzi, itd. Następnie zaczynamy traktować prywatne opinie „naszego” księdza jako słowa natchnione przez Ducha Świętego. Potem okazuje się, że istnieje inny ksiądz, który ma przeciwne zdanie na jakiś temat. Uznajemy go więc za wroga, zdrajcę, agenta i wspólnika diabła. W ten sposób w patoklerykalizmie księża są jednocześnie nadludźmi, natchnionymi przez Ducha Święgo sługami Boga, jak i opętanymi przez diabła zdrajcami. To miałem na myśli pisząc o wewnętrznej sprzeczności. Przejdźmy do przykładów.
Na modlitwie o uzdrowienie prowadzonej przez ks. 3 poznałem kobietę, która twierdziła, że sól poświęcona przez ks. 3 jest skuteczniejsza w odpędzaniu demonów niż sól poświęcona przez innych księży, ponieważ ks. 3 ma większą moc jako egzorcysta.
Ks. Piotr Glas publicznie twierdził, że szatan „przysłał do niego swoich ludzi w koloratkach”. Co, jak rozumiem, implikuje, iż księża, którzy się z nim nie zgadzają, znajdują się pod wpływem złego ducha. Z kolei w książce „Dekalog. Prawdziwa droga w czasach zamętu” ten sam autor wspomina jak wypędzał z innego księdza „demona intelektualizmu”. Ks. Grzegorz Strzelczyk twierdzi, że może to być próba zabezpieczenia się przed reakcją teologów i biskupów.
Co najmniej kilku duchownych katolickich atakowało publicznie innych duchownych katolickich za to, że mają tatuaże lub za to, że są za mało krytyczni wobec Harry’ego Pottera. Źródłem wiedzy o rzekomej szkodliwości tych rzeczy były wyznania diabłów, jak to wspomniano na początku tego rozdziału. Na takiej podstawie często atakowany jest ks. Adam Szustak. Bardzo niechętnie przywołuję to nazwisko, ponieważ o. Szustak produkuje tak dużo treści, że nie jestem w stanie się z nimi nawet w małej części zapoznać. Istotne jest jednak to, co autor sam mówił w swojej obronie: nie został ukarany żadnymi karami kościelnymi, działa w ramach powierzonej misji, a treści, które głosi kontrolują jego przełożeni. Mimo to jeden z księży napisał na prywatnej grupie facebookowej swojej wspólnoty:
Kto popiera nauki o. Szustaka, ten nie rozumie, na czym polega radykalizm naszej wspólnoty i powinien mocno przemyśleć jakość swojej formacji i obecność w strukturach [nazwa wspólnoty]. Szczególnie jeśli jest to animator.
Zapytałem autora tych słów (diecezjalnego moderatora ruchu), czy jego przełożeni mieliby takie samo zdanie na ten temat, gdybym z nimi o tym porozmawiał. W reakcji zostałem usunięty z grupy i zablokowano mi dostęp do niej. Grupa jest prywatna, ale liczy ok. 3000 członków. Większość reakcji na słowa księdza moderatora, które widziałem, była pozytywna. Cenzuruję nazwisko i nazwę grupy, bo nie chcę być posądzany o podnoszenie tutaj prywatnych konfliktów. Chcę pokazać mechanizm.
Wracając do głównej sprawy, którą się tutaj zajmujemy, ks. 3 często podkreślał w rozmowach z 1: „ja ci pomogę”, „ja mam dekret”. W mojej ocenie po to, żeby uzależnić 1 od siebie. Nadmierne eksponowanie roli prezbitera powoduje, że w percepcji wiernych to ksiądz staje się źródłem łaski, a nie Chrystus.
Egzorcyści tworzą również frakcje i klany, które wzajemnie darzą się antypatią. Ks. Antoni Zieliński, po tym jak powstrzymał ks. Johna Bashoborę przed odprawianiem publicznie egzorcyzmu nad 1, wysłał ją do ks. Andrzeja Grefkowicza. Z kolei ks. Eugeniusz Szaniawski krzywił się wspomnienie Bashobory i Grefkowicza. Radził 1, żeby zamiast tego pojechała do ks. 10.
Sakramenty jako narzędzie do uzależnienia i zdominowania ofiary
Jak wspomniano wcześniej ks. 3 kazał się 1 spowiadać tylko u niego. 1 odbyła u niego kilka spowiedzi generalnych (z całego życia), podczas których opowiadała wiele psychologicznie istotnych szczegółów ze swojego dzieciństwa. Ks. 3 często podkreślał, że między nimi „musi być kryształ”, i że absolutnie wszystko musi o niej wiedzieć. 1 nie mogła liczyć na wzajemność w tym względzie. Nie znała traum z dzieciństwa ks. 3 ani jego grzechów. To powodowało ogromną nierówność w tej relacji. Umożliwiało ks. 3 dosyć łatwe zdominowanie 1 i uzależnienie od siebie. Nawet jeśli nie doszło do solicytacji, spowiedź traktowana w ten sposób stała się podstawą przemocowej relacji.
Inne sakramenty również bywają narzędziem uzależniania penitentów od przemocowych duchownych. Indywidualnie odprawiane Msze św. czy nawet same zapewnienia o modlitwie stwarzają wrażenie ogromnego daru ze strony księdza. Daru, który przekracza swoją wartością wszystko, co materialne. A nieskończony dar oznacza nieskończony dług wdzięczności. Łatwo pomylić tu adresata tej wdzięczności, skoro nawet św. Paweł i św. Barnaba, bez cienia złej woli z ich strony, zostali obwołani Zeusem i Hermesem. Niewiele wysiłku potrzeba, żeby uzależnić swoją ofiarę, dysponując sakramentalnym orężem i odrobiną złej woli.
Zbiorowa psychoza zamiast Ducha Świętego
Istnieje w psychologii pojęcie psychozy zbiorowej, zwanej też psychozą indukowaną, paranoją udzieloną lub obłędem udzielonym (F24 w klasyfikacji ICD-10). Zjawisko polega na tym, że osoby zdrowe mogą przejmować treści urojeniowe przeżywane przez osobę chorą. W tym kontekście niezwykle groźne mogłoby okazać się obsadzenie na stanowisku lidera wspólnoty charyzmatycznej osoby z urojeniami paranoicznymi. Postępujące objawy zbiorowej psychozy rozwijające się u wiernych blisko związanych z charyzmatycznym księdzem mogłyby zostać błędnie odebrane przez przełożonych jako wzrost pobożności i działanie Ducha Świętego.
Jak wspomniano na początku tego rozdziału nie mam żadnych kompetencji, by wypowiadać się w tym temacie jako autorytet ani tym bardziej diagnozować chorób. Jednak psycholog kliniczny, dobrze zaznajomiony ze szczegółami opisywanej tutaj sprawy, dostrzega objawy psychozy zbiorowej u osób skupionych wokół ks. 3. Moim celem nie jest napiętnowanie konkretnej grupy ani konkretnego człowieka, tylko pokazanie mechanizmu.
Ks. 3 widział na ścianach i na ciele swoich penitentek twarze demonów, miewał napady lęku. Przed długi czas żył w przekonaniu o rzekomym prześladowaniu go przez sekty. Nawet w rozmowie ze mną twierdził, że dwie młode kobiety (1 i 4) uknuły przeciwko niemu intrygę zanim jeszcze się poznali i później przez lata ją realizowały w porozumieniu ze swoją sektą. Część z tych urojeń udzieliła się rodzicom 1 w czasie kiedy mieli z ks. 3 bardziej intensywny kontakt.
Moim zdaniem niektórzy czynni egzorcyści wykazują cechy psychozy lub paranoi. W zeznaniach przed prokuratorem część księży upierała się przy nadnaturalnych zjawiskach, których byli świadkami. To najlepszy dowód ich prawdomówności w tym zakresie, bo takie wyznania raczej świadczyły na ich niekorzyść. Jednak relacje „paranormalnych” zdarzeń (zarówno te z prokuratury, jak i z innych źródeł) różnią się w szczegółach. Świadkowie nie mogli dojść do konsensusu, czy opętane dziewczyny pluły „gwoździami” czy „uciętymi kciukami”. 1 miała wycinać sobie pentagramy na ciele, ale dzisiaj nie pozostały po tym żadne blizny. Wielu świadków chętnie opisuje satanistyczną sektę, ale nigdzie nie ma śladów jej działalności. Na filmach sprzed 2012 rzekoma „sekta” wygląda na grupę radosnych nastolatków. Poznałem niektórych jej „członków” i to zwyczajni ludzie, którzy w dodatku nie mają związku z żadnym rodzajem duchowości. Te wszystkie nieścisłości wskazują, że źródłem tych nadnaturalnych obrazów jest umysł każdego ze świadków.
Podobne wątki pojawiają się wśród koneserów egzorcystycznej duchowości niezwiązanych bliżej z tą sprawą. Najłatwiejszy przykład stanowi twórczość Roberta Tekieli, którego materiały sprawiają wrażenie jakby przeprowadzał wywiady z chorymi ludźmi. Opowiadają oni niestworzone rzeczy, a redaktor w żaden sposób nie próbuje zobiektywizować ich rewelacji. Choćby znajdując innych świadków opisywanych zdarzeń.
Kilku czynnych polskich księży egzorcystów opowiadało historię o mleku, którym teściowa opętała znienawidzoną synową. Miało ono zalegać przez 20 lat w żołądku kobiety, a udało się je zwymiotować dopiero dzięki egzorcyzmom. Popularyzatorem tej opowieści jest m.in. ks. Radosław Rafał, ale nie on jedyny. Trafiłem na tę historię kilka razy, podczas pisania tego listu, z ust różnych duchownych. Niestety nie prowadziłem tak szczegółowych notatek, żeby ich teraz wszystkich przytoczyć.
Ks. Jan Pęzioł wspominał jak podczas egzorcyzmu szatan „w ułamku sekundy” rozebrał kobietę i rzucił ją pod jego nogi. Z kolei ks. Jarosław Cielecki twierdził, że opętana przez szatana pięcioletnia dziewczynka chciała z nim kopulować. Przepraszam za tak nieaktualne przykłady, ponieważ ks. Jan Pęzioł zmarł 22 grudnia 2021, a ks. Jarosław Cielecki odnalazł Chrystusa poza Kościołem rzymsko-katolickim. Obaj jednak stosunkowo niedawno odprawiali egzorcyzmy w Kościele katolickim. Bardzo ochoczo promowano ich też w mediach katolickich i prawicowych. Również po wspomnianych wcześniej, kontrowersyjnych wypowiedziach zarejestrowanych i opublikowanych na YouTube przez nich samych. Nie przeszkodziły one również w odznaczeniu ks. Pęzioła Medalem Komisji Edukacji Narodowej przez ministra Przemysława Czarnka.
W paranoi indukowanej objawy mają tendencję do ustępowania przy rozdzieleniu osób dotkniętych zaburzeniem. Jestem przekonany, że w większości przypadków oddzielenie dręczonych osób od treści głoszonych przez egzorcystów rozwiązałoby ich problemy. Zniknęłyby wszystkie demoniczne prześladowania o 3:00 w nocy, naleśniki smażone na oleju nie-egzorcyzmowanym smakowałyby tak samo dobrze jak te na oleju egzorcyzmowanym, a żadne mleko sprzed 20 lat nie psułoby relacji rodzinnych. Zresztą tak właśnie przebiegał pierwszy etap skutecznego uzdrawiania 1. Po oddzieleniu od egzorcystów jej stan zaczął się poprawiać.
W kontekście psychozy zbiorowej nie sposób pominąć charyzmatycznych modlitw o uzdrowienie. Nie chcę zostać odebrany jako przeciwnik tej duchowości. Zależy mi tylko na zwróceniu uwagi na ryzykowne jej elementy, które wymagają szczegółowego zbadania. W tych modlitwach, wzorowanych na zielonoświątkowych nabożeństwach, występuje lider (zazwyczaj duchowny), który mocą Chrystusa uzdrawia chorych. Towarzyszą temu krzyki i śpiewy rozentuzjazmowanych wiernych. Takie wydarzenia rozpoczynają się od spokojnych modlitw, które z czasem przybierają coraz bardziej emocjonalną formę. Lider przeplata śpiewy krótkimi segmentami uzdrowień. Uzdrowienia wraz ze wzrostem emocji wśród uczestników są coraz bardziej spektakularne. Na koniec następuje dziękczynienie, które wystudza emocje.
Uczestniczyłem w takich modlitwach na żywo i przejrzałem wiele nagrań z podobnych wydarzeń. Po pewnym czasie zauważyłem, że najbardziej osobliwe uzdrowienia zdarzają się zawsze w ok. 3/4 nagrania. Dzięki temu zaoszczędziłem sporo czasu i mogłem zapoznać się z większą ilością treści.
Wielu krytyków tej formy duchowości podnosi zarzut fałszywości rzekomych uzdrowień. Ludzie pod wpływem emocji mogą chwilowo poczuć się lepiej, ale nie przekłada się to na długotrwałą poprawę stanu zdrowia. Faktycznie, jeśli po modlitwie ktoś wygłasza świadectwo, zwykle dotyczy to uzdrowienia sprzed 15 minut, a nie z poprzedniej modlitwy czy sprzed pół roku. Również w wydawnictwach książkowych ze świadectwami uzdrowień próżno szukać dokumentacji medycznej. Bardzo kontrastuje to np. ze sposobem opisu cudów przy okazji beatyfikacji lub kanonizacji czy praktyką Biura Medycznego w Lourdes. Często jednak sama choroba ani jej nosiciel nie zostają jasno określone. Podczas rekolekcji „Jezus na stadionie” w 2013 r. ks. John Bashobora uzdrowił kilkadziesiąt (nie pamiętam dokładnej liczny) bliżej niezidentyfikowanych par z bezpłodności. Uzdrawianie z bezpłodności tą techniką zdarza się częściej. To dosyć wygodna materia do tego rodzaju uzdrawiania. W zasadzie każda para, która doczekała się później dziecka może uważać, że została uzdrowiona z ukrytej bezpłodności. W sumie każdy, kto nie uprawiał później seksu, również może liczyć się jako uzdrowiony. Wszakże płodność odzyskał, ale z niej nie skorzystał.
Jeszcze bardziej problematyczny wydaje się mechanizm ogłaszania tych cudownych uzdrowień. W pewnym momencie modlitwy ksiądz podaje dokładną liczbę uzdrowionych z danej choroby. Nie znam żadnych badań, ankiet, sondaży ani wywiadów na ten temat, skąd lider wie, że uzdrowił 134 osoby, a nie 129. Czy widział liczbę? Czy słyszał głos? Czy ją wymyślił? To wydaje się kluczowe w celu badania zdrowia psychicznego liderów, ale też (mówiąc językiem ignacjańskim) od jakiego ducha pochodzą te działania.
Pandemia Covid19 skierowała charyzmatycznych liderów do uzdrawiania przez Internet. Dzięki temu mogłem uczestniczyć w modlitwie prowadzonej przez ks. Łukasza Prausę. Zsumowałem wszystkich uzdrowionych przez niego w czasie tej audycji i wynik wyszedł wyższy niż ilość wyświetleń filmu (to było jeszcze w czasie, kiedy oglądałem je w całości). Oczywiście można tutaj gdybać, że uwolniony z nałogu palacz mógł jednocześnie zostać uzdrowiony z raka. Albo że Bóg przekracza granice czasu i uzdrowienie dotyczyło ludzi, którzy dopiero w przyszłości otworzą ten film. Również YouTube może nieprawidłowo wyświetlać liczbę widzów albo celowo zwalczać katolików w Polsce zaniżając statystyki niektórych filmów. Wolałbym jednak najpierw zbadać mechanizm charyzmatycznego licznika uzdrowień.
Ks. Łukasz Prausa to ciekawa postać nie tylko z powodu liczb, ale też chorób, z których uzdrawia. Przez YouTube’a można się u niego wyleczyć np. z „ducha pedofilstwa”. Uwalniał też mężczyzn z „ducha znęcania się nad własnymi żonami”. Wolałbym, żeby zamiast tego uwolnił kobiety z przemocowych relacji, ale rozumiem, że wtedy kilku egzorcystów mogłoby stracić swoje penitentki. Na wypadek, gdyby nagrania tych cudownych uzdrowień zniknęły z Internetu po opublikowaniu tego listu, mam ich kopię u siebie na dysku.
Kolejne zagrożenie, jakie wiąże się z uzdrawianiem chorób na emocjonalnych modlitwach, polega na ryzyku rezygnacji wiernych z koniecznych terapii. Jeżeli człowiek przekonany o swoim uzdrowieniu zaniedba leczenie nowotworu, to może doprowadzić go do śmierci. Grzegorz Bacik przez wiele lat towarzyszył o. Józefowi Witko w charyzmatycznych modlitwach o uzdrowienie. W 2019 r. Bacik wspomniał w wywiadzie o osobach (lub osobie), które znał osobiście, i które po „cudownym uzdrowieniu” z raka i przerwaniu terapii, zmarły. Nie znam tej sprawy z innych źródeł niż ten wywiad. W pytaniu mowa o jednej osobie, w odpowiedzi o dwóch. Albo chodziło o dwie różne ofiary, albo o dwie osoby zaangażowane w tę samą sprawę (np. o charyzmatyka i jego ofiarę).
Kręgi wtajemniczenia
Jedną z charakterystycznych cech sekty jest ukrywanie faktycznych norm, które regulują życie członków. Nowicjuszowi przedstawia się jedynie zasady akceptowane społecznie, a dopiero po jego uzależnieniu od grupy, wymaga się od niego spełnienia bardziej rygorystycznych norm. Zupełnie inaczej powinno wyglądać to w Kościele katolickim, gdzie pełnią Objawienia jest Chrystus. Czasami też przeciwstawia się jawność struktur Kościoła tajności lóż wolnomularskich. Z mojego punktu widzenia egzorcyści w Polsce w większości przyjęli sposób działania bardziej właściwy sektom lub masonerii niż Kościołowi katolickiemu.
Jawność działalności egzorcystów jest pozorna. O niejawności struktur piszę w rozdziale poświęconym rozwiązaniom systemowym. Tutaj skupmy się na zjawisku kręgów wtajemniczenia.
Wraz z zaangażowaniem i coraz większym uzależnieniem 1 od ks. 3 zmieniała się głoszona przez księży nauka. Pisałem o tym w rozdziale opisującym przebieg zdarzeń. Wraz z rosnącą przemocą coraz więcej rzeczy w życiu 1 księża określali jako demoniczne. Pojawiały się też zupełnie nowe zasady moralne, których miała przestrzegać. Np. ks. 6 twierdził, że spodnie są nieodpowiednim strojem dla kobiety i 1 powinna zamiast spodni nosić spódnice. Z kolei ks. 3 twierdził, że niewłaściwe jest noszenie rajstop. Podobne dziwne wskazówki dotyczące ubioru lub wyboru pasty do zębów przenikają czasem do publicznych wystąpień niektórych księży. Np. ks. Edmund Szaniawski odradza noszenia kolczyków, a ks. Marian Rajchel używania pasty Blend-a-med. Część z tych wypowiedzi może być przejawem opisanego wcześniej patoklerykalizmu i nadawaniu prywatnym poglądom boskiego autorytetu. Jednak np. ks. 6 prawdopodobnie nie odważyłby się na niedzielnej homilii pouczać kobiet, że nie mogą zakładać spodni.
Egzorcyści i ich sympatycy tworzą coraz dłuższe i coraz bardziej szczegółowe listy zagrożeń duchowych. W jednej z takich list ks. Przemysław Sawa uznał za zagrożenie duchowe m.in. kamasutrę, „Wojownicze Żółwie Ninja” czy muzykę The Beatles. Wzbudziło to zainteresowanie mediów, po czym sam autor się tłumaczył, że to materiały przygotowane „dla potrzeb wspólnoty” (Gość Niedzielny, 35/2013) i nie powinny być upublicznione w tej formie. Trudno o lepszy dowód na istnienie różnego nauczania dla wtajemniczonych i niewtajemniczonych.
Listy zagrożeń duchowych przypominają pytania z rachunku sumienia. Zamiast jednak skupiać się na moralnych aspektach życia, kierują uwagę wiernych na neutralne moralnie przedmioty (chińska porcelana) lub rzeczy, które prawdopodobnie w ogóle nie istnieją (gra „Totośmierć”). Sam byłem na modlitwie, na której ks. 3 uwalniał ze zła znajdującego się na płytach CD i DVD. W kolejnej wersji zapewne pojawią się płyty Blu-Ray, pendrive’y, dyski SSD i karty SD. Idąc tym tropem można dopisywać nie tylko nowe rodzaje nośników, ale wymieniać ich klasę prędkości albo producenta. W ten sposób odwraca się wiernych od spojrzenia we własną duszę, a zachęca do skupienia na rzeczach materialnych.
Egzorcystów wspierają asystenci, wspólnoty lub inne zaprzyjaźnione osoby. Często nie wiadomo jednak, kim są te osoby, a przede wszystkim, jakie są kryteria ich rekrutacji. Na egzorcyzmach odprawianych nad 1 pojawiały się nieznane osoby, które stosowały przemoc. Obcy mężczyźni komentowali jej wygląd słowami „fajne cycki”, „niezła dupa”, kiedy myśleli, że jest nieprzytomna. Ks. 3 i inni egzorcyści chętnie zasłaniają się szeroko rozumianą „tajemnicą egzorcyzmu”, kiedy jest to dla nich wygodne. W innych okolicznościach, na zamkniętych spotkaniach i w gronie swoich zwolenników, opowiadają szczegóły, nie zważając na żadne zasady.
Pseudonauka w walce z szatanem
Dla uzasadniania egzorcyzmów przywołuje się nieistniejące lub sfałszowane badania naukowe. Np. ks. dr Eugeniusz Derdziuk (egzorcysta) podczas Kongresu Rodziny na UKSW w 2013 r. powoływał się w swoim publicznym wystąpieniu na nieistniejące badania amerykańskiej socjolog Mercedes Wilson. Zgodnie z tymi rzekomymi badaniami wśród małżonków po ślubie kościelnym, którzy wspólnie uczestniczą w niedzielnej Mszy św. i wspólnie się modlą, rozwody zdarzają się tylko w jednym na 1439 przypadków, czyli 0,07%. Problem w tym, że takie badania nigdy nie powstały. Mimo to są często cytowane w prasie katolickiej przez ostatnie 20 lat. Czasami gazety katolickie odwołują się wzajemnie do siebie jako źródła w tej sprawie, ale nigdy nie podają daty oryginalnej publikacji. Na rzekome badanie chętnie powołują się też inni księża i świeccy, okołokościelni publicyści, jak np. dr Jacek Pulikowski. Nawet ks. Derdziuk w swoim wystąpieniu wspomina, że zapewne te badania cytowano już wcześniej podczas tamtego kongresu. Jedyna publikacja, którą można uznać za początek tej karuzeli cytowań, dotyczyła ewentualnego związku między stosowaniem Naturalnego Planowania Rodziny a rozwodami. Mercedes Wilson przeprowadziła 505 ankiet, z których wynika, że pary stosujące NPR rozwodzą się 5% rzadziej. Ale sama autorka nie jest przekonana o związku przyczynowo-skutkowym obu tych zagadnień.
Robert Tekieli w programie „Warto rozmawiać” na TVP twierdził, że gdyby przystawić do osoby egzorcyzmowanej maszynę RTG, to byłoby widać materializujący się gwóźdź w jej gardle, zanim go wypluje. Nigdy nie przeprowadzono takiego eksperymentu albo nie udało mi się znaleźć śladu na ten temat. Właśnie na tym polega trudność weryfikacji fałszywych twierdzeń. Podanie zmyślonej informacji bez źródła zajmuje kilka sekund. Udowodnienie, że coś nie istnieje, może zająć kilka dni albo w ogóle nie być możliwe. Przykładów jest więcej. Nie chcę tu wszystkich omawiać. Do tego wątku można też zaliczyć „profesora Morabito” i „Egzorcystę” (miesięcznik), które to zagadnienia omawiam w następnym rozdziale.
Komercjalizacja aberracji teologicznych
Popularyzowanie aberracji teologicznych, opisanych w tej części listu, od lat stanowi źródło korzyści materialnych dla różnych osób w Polsce. Nie chcę oceniać, które przedsięwzięcia powstały jedynie dla zysku, a dla których efekt komercyjny jest jedynie efektem ubocznym. Postaram się je opisać pokrótce, nie oceniając intencji twórców.
Zacznijmy od rynku wydawniczego. Przy nieustannie spadającym poziomie czytelnictwa Polaków, katolicy stanowią cenną grupę dla wydawców. Niestety zostaliśmy wręcz zalani tonami religijnej pisaniny o bardzo wątpliwej jakości. Miałem w rękach książki, które przemilczały zupełnie podstawowe fakty dotyczące tematu, o którym traktowały. Pomijano w nich również stanowisko Kościoła wobec danego zagadnienia. Najprostszy (i często przywoływany przykład) to temat domniemanych objawień maryjnych w Medjugorie. Jak rozumiem, stanowisko Kościoła do tych zjawisk to: non constat de supernaturalitate. Osobiście mam do tego obojętny stosunek. Jednak nietrudno zauważyć, że w Polsce funkcjonują wydawnictwa, które wręcz wyspecjalizowały się w literaturze na ten temat. W ich książkach pomija się stanowisko Kościoła, jak i główne przesłanki, które do niego doprowadziły, takie jak udowodnione kłamstwa wizjonerów. Obficie za to cytuje się w nich niezweryfikowane świadectwa cudownych uzdrowień albo opisuje jak wizjonerzy byli nieprzytomni w czasie badań, co rzekomo miałoby świadczyć o ich wiarygodności. Wszystko to prowadzi do sytuacji, w której wypowiedzi krytycznie odnoszące się do wiarygodności Medjugorie, daleko bardziej powściągliwe niż krytyczne wypowiedzi dwóch ostatnich papieży na ten temat, są przyczyną ostracyzmu i oburzenia wiernych. Sam znajdowałem się w takiej sytuacji. Być może nie powinno to dziwić, skoro wypowiedzi ks. prof. Alfreda Wierzbickiego nt. związków partnerskich, daleko bardziej powściągliwie niż obecnego papieża, stały się powodem do rozpoczęcia procesu dyscyplinarnego na katolickiej uczelni.
W Polsce funkcjonują biura podróży, które wyspecjalizowały się w organizacji pielgrzymek do Medjugorie tak, żeby ominąć zakaz pielgrzymek do tego miejsca obowiązujący do maja 2019 r. Stosuje się przy tym bardzo agresywny, a w kontekście Pisma Świętego naganny, marketing. Kilka razy słyszałem od różnych osób (np. obcych ludzi dzwoniących na mój numer), że „Matka Boża chce”, żebym pojechał do Medjugorie. Raz „Matka Boża chciała” również, żebym przy okazji za darmo nagrał filmowy reportaż promujący tego typu wydarzenia.
Egzorcyści często i chętnie przywołują Medjugorie. W mojej obecności ks. Piotr Glas wymienił na jednym oddechu Fatimę, Medjugorie i Garabandal jako równorzędne miejsca objawień maryjnych, do których właśnie odbył pielgrzymkę.
W celu usprawiedliwienia stosowania egzorcyzmów tworzy się autorytety ze sfałszowanym życiorysem. Np. wydawnictwo AA wydało przetłumaczoną z włoskiego książkę „Psychiatra w piekle”. Jej autor, Simone Morabito, został w niej przedstawiony jako profesor, wybitny lekarz nominowany do Nagrody Nobla, który zbadał setki przypadków opętań. W rzeczywistości nie jest znana żadna praca naukowa tego autora. Wiadomo natomiast, że Simone Morabito w 1997 r. został skazany na 4 lata więzienia oraz pozbawiony prawa wykonywania zawodu psychiatry za uwięzienie swojej pacjentki Cristiny Monti. Podawał jej silne środki psychotropowe, a kobieta przy próbie ucieczki złamała nogę. Proces sądowy opisywano w Corriere della Sera. Ponadto Morabito chwali się certyfikatami, które są scamem. Jedynym warunkiem ich otrzymania jest płatność.
Właściciel wydawnictwa AA nie chciał rozmawiać ze mną o książkach, które wydaje. Chociaż książka „Psychiatra w piekle” okazała się sukcesem. Sprzedawano ją w licznych księgarniach internetowych. Nie tylko katolickich. Wygląda na to, że wyprzedał się cały nakład. „Profesor” Simone Morabito jest przywoływany jako autorytet w prasie katolickiej. Np. dwumiesięcznik „Miłujcie się!” opublikował co najmniej dwa artykuły, w których zachwala Morabito słowami:
Znany i ceniony naukowiec z przeszło trzydziestoletnią praktyką profesorskiej pracy na uniwersytecie (…).
artykuł pt. „Szatan istnieje, widziałem go”
Profesor Simone Morabito należy do najwybitniejszych włoskich psychiatrów. Został nominowany do Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny (…).
artykuł pt. „Szatan w muzyce?”
Autorem obu tekstów jest ks. Mieczysław Piotrowski TChr, redaktor naczelny tego czasopisma. Mój kolega, Adam [cenzura], zwrócił uwagę na to, że „znany i ceniony naukowiec” nie ma żadnej publikacji dostępnej na PubMedzie. Prosił redakcję o sprostowanie ws. fałszywie przypisanego tytułu profesora. List Adama został zignorowany. Później pisał o tym na zamkniętej grupie czytelników na Facebooku, gdzie również udzielają się redaktorzy „Miłujcie się!”. W efekcie został zbanowany, a sprostowanie nie ukazało się do tej pory lub je przeoczyłem. Wspomniane artykuły, w dniu pisania tych słów, wciąż znajdują się na stronie internetowej czasopisma. Bez zmian i bez sprostowania.
Komercjalizacja aberracji teologicznych to w zasadzie precyzyjny opis modelu biznesowego miesięcznika „Egzorcysta”. Czasopismo ukazywało się w latach 2012-2021. Obok racjonalnych artykułów Grzegorza Górnego czy dr Wincentego Łaszewskiego dotyczących historii, publikowano teksty o zagrożeniach duchowych, jakie rzekomo stanowią: capoeira, Hello Kitty, gra „Dungeon Keeper” czy muzyka The Doors. Pewna część publicystyki dotyczyła zagadnień „ufologicznych” tłumacząc je na sposób „okultystyczno-demonologiczny”. W niektórych artykułach 1 doszukała się fragmentów swojej historii z okresu kiedy przemocą zmuszano ją do wypowiedzenia „imienia demona”, który ją opętał. Treści ilustrowano efektownymi zdjęciami stockowymi.
Miesięcznik „Egzorcysta” stał się w 2013 r. obiektem ostrej krytyki ze strony abpa Marka Jędraszewskiego. Ówczesny metropolita łódzki zwracał uwagę na przesadną koncentrację na złu (a nawet manicheizm), brak „imprimatur” i komercyjny, a nie duszpasterski cel jego istnienia. Te spostrzeżenia nie przełożyły się na jakiekolwiek skuteczne działania. Parę miesięcy później Episkopat wydał wskazania dla egzorcystów, które od tamtej pory są cały czas ostentacyjnie łamane (więcej na ten temat w części poświęconej sugerowanym rozwiązaniom systemowym). Natomiast czasopismo ukazywało się nadal z wątpliwymi teologicznie tekstami księży, a w 2014 otrzymało „nihil obstat” od abpa Wacława Depo.
Wielkimi wydarzeniami nie tylko religijnymi, ale też komercyjnymi i medialnymi, były wizyty ks. Johna Bashobory w Polsce. Pierwszy raz zetknąłem się tą postacią w 2008 r. w kościele oo. dominikanów na Służewiu w Warszawie. Pracownik stowarzyszenia Charyzmatycy.pl poinformował mnie wtedy, że kościół jest zamknięty, bo Mszę będzie odprawiał ks. Bashobora i bilety są po 50 zł. Zaraz potem szukałem w Internecie informacji na ten temat i dowiedziałem się, że hospitalizowani pacjenci z ciężkimi chorobami polecają sobie wzajemnie rekolekcje z ks. Bashoborą jako metodę leczenia.
Takich wydarzeń odbywało się wiele w różnych miastach przy każdej wizycie ks. Bashobory w Polsce. Jestem daleki od robienia zarzutu z tego, że rekolekcje są płatne. Po prostu chcę zwrócić uwagę na skalę zjawiska, które już kilkanaście lat temu wiązało się z obracaniem milionami złotych. Od tamtej pory rynek katolicko-charyzmatycznych eventów znacznie urósł. Już wtedy organizator zapowiadał, że w kolejnym etapie, spotkania przeniosą się na stadiony. I faktycznie, w 2013 r. warszawskie spotkanie z ks. Bashoborą odbyło się na Stadionie Narodowym. Poprzedziła to duża kampania billboardowa w całym mieście. Jeden z tabloidów dodawał do wydania tego dnia plakat ze zdjęciem o. Bashobory i „uzdrawiającą modlitwą”. W tamtym czasie organizację rekolekcji na stadionie przejęła diecezja warszawsko-praska.
Wróćmy jednak na chwilę do stowarzyszenia Charyzmatycy.pl. Założycielem i wieloletnim prezesem tego stowarzyszenia był Dominik Tarczyński. Organizacja zajmowała się produkcją filmową, sprzedażą pielgrzymek oraz – przede wszystkim – ściąganiem do kraju wszelkiego rodzaju charyzmatyków. Oprócz ks. Bashobory byli to m.in. Gloria Polo, Helen Quinlan, Myrna Nazzour.
Dominik Tarczyński przedstawiał się jako były asystent egzorcysty. W tej roli występował wielokrotnie w telewizji, opowiadając o diable i procesie jego wypędzania. W ten sposób zyskał pewną rozpoznawalność, która pomogła mu uzyskać w 2015 r. mandat posła z list PIS-u. W tym samym roku Charyzmatycy.pl w zasadzie zakończyli swoją działalność.
W 2014 r., podczas wygranej kampanii wyborczej do parlamentu europejskiego, ówczesny poseł Andrzej Duda wziął udział w spotkaniu z Myrną Nazzour. Wg relacji mediów, w czasie tego spotkania mistyczka „pobłogosławiła go” i „namaściła olejem, który wypływa z jej rąk”.
Wszystko to pokazuje, że politycy zauważają szerokie oddziaływanie społeczne, jakie niesie ta duchowość. Mam wątpliwość, czy zauważają to władze kościelne. A jeśli zauważają, czy badają ewentualne aberracje teologiczne, które mogą się z tym wiązać.
Innym asystentem egzorcysty, który zajął się polityką, jest Michał Kondrat. Dwukrotnie uzyskał mandat radnego w Warszawie, również z list PIS. Kondrat, podobnie jak Tarczyński, występował w mediach jako ekspert od opętań. Oprócz tego jest producentem, reżyserem, scenarzystą i dystrybutorem dokumentalnych filmów religijnych. Zadebiutował w 2013 r. obrazem „Jak pokonać szatana”. Przy filmie „Dwie korony” zatrudnił znanych polskich aktorów na 1-2 dni zdjęciowe do nagrania krótkich scen, którymi przeplatał dokumentalną narrację. Potem zmontował zwiastun, który sugerował, że to fabuła, a nie dokument. W ten sposób sprzedał 250 tys. biletów do kina i w pewien sposób zapisał się trwale w historii polskiej kinematografii. „Dwie korony” do tej pory znajdują się na podium pod względem frekwencji w kategorii filmów dokumentalnych.
Michał Kondrat dystrybuował film „Uwolnij mnie” dotyczący ks. Cataldo Migliazzo, egzorcysty z Sycylii. Podczas debaty, towarzyszącej polskiej premierze (październik 2018), jedynie ks. prof. Andrzej Kobyliński wypowiadał się krytycznie o filmie, zarzucając autorom manipulację i wskazując merytoryczne braki. Pozostali goście zachwalali produkcję. Podczas premiery jedna z kobiet zadała dyskutantom pytanie odnośnie sprawy 1. Została publicznie wyśmiana przez ks. Andrzeja Grefkowicza i Mariusza Błochowiaka, wydawcę miesięcznika „Egzorcysta”.
Kilkanaście dni później ks. Kobyliński osobiście poznał 1 i przeprosił ją za krzywdy doznane w Kościele. Szkoda, że nie doczekała się przeprosin od najbardziej winnych osób (kościelnych przełożonych) ani powstrzymania sprawców przed dalszą działalnością.
Sugerowane zmiany systemowe
Porzucenie sado-masochistycznych inspiracji…
Przede wszystkim nie jestem przekonany, czy w Kościele katolickim w ogóle potrzebne są jakiekolwiek rytuały, których zewnętrzna forma przypomina praktyki sadomasochistyczne (BDSM). Nie znajduję ani w Piśmie Świętym, ani w Tradycji żadnego uzasadnienia dla: wiązania, perwersyjnie rozumianego posłuszeństwa, poniżania, zadawania bólu, dotykania narządów płciowych czy całowania podczas jakichkolwiek obrzędów w kościele lub poza nim. Wszystkie modlitwy z Rytuału Rzymskiego („Egzorcyzmy i inne modlitwy błagalne”) można i należy odprawiać bez tych elementów. Oczekuję od władz Kościoła potępienia tej seksualno-magicznej duchowości lub solidnego uzasadnienia, dlaczego miałaby być tolerowana.
…lub ich bezpieczne praktykowanie
Jeśli z jakiegoś powodu elementy BDSM są konieczne, to trzeba stosować zasady bezpieczeństwa przyjęte przez koneserów takich praktyk. Przede wszystkim uczestnicy muszą jasno rozumieć, w czym biorą udział, i świadomie wyrazić na to zgodę. Niedopuszczalny jest udział osób niepełnoletnich. Należy ustalić hasło lub gest bezpieczeństwa, który umożliwia przerwanie „modlitwy” w dowolnej chwili. Używany sprzęt do unieruchamiania powinien być bezpieczny, a osoby z niego korzystające przeszkolone, żeby nie zrobić nikomu krzywdy.
Normowany czas egzorcystycznej pracy
Sam fakt przedłużania egzorcyzmów do wielu godzin (wiele świadectw potwierdza ponad 8 godzin bez przerwy) wydaje się ogromnym nadużyciem. Nawet jeśli przyjmiemy, że penitenci zgadzali się na taki przebieg modlitw, co niestety nie zawsze miało miejsce. Dawniej w Kościele za ciężki grzech celebransa uznawano przedłużanie Mszy św. W obecnych przepisach kościelnych nie znalazłem określonej w minutach dopuszczalnej długości liturgii. Jednak posłużę się analogią do książki, która traktuje o prawdziwej walce duchowej, czyli „Ćwiczeń duchowych” Ignacego Loyoli. Jezuici, którzy prowadzą na podstawie „Ćwiczeń…” swoje rekolekcje, podkreślają, że długość trwania modlitwy (medytacji) należy określić przed jej rozpoczęciem i trzymać się postanowienia niezależnie od uczuć. Św. Ignacy pisał o godzinnych medytacjach, które można przedłużyć o kilka minut. Jeżeli Wszechmogący Bóg mieści się w tych ramach podczas rekolekcji ignacjańskich, to nie widzę żadnego powodu, dla którego ten sam Bóg miałby mieć cokolwiek przeciwko ustaleniu długości egzorcyzmu przed jego rozpoczęciem.
„Powiedz słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony”
W Polsce są osoby, nad którymi egzorcyzmy trwają latami. Wydaje się to bez sensu. Jeżeli wierzymy, że uwolnienie dokonuje się mocą Jezusa Chrystusa, który nawet w czasie swojego ziemskiego wcielenia uzdrawiał „zdalnie”, to nie widzę żadnego powodu, dla którego egzorcyzmy miałyby się przeradzać w intensywną, wieloletnią (i często przemocową) relację między księdzem a wiernym. Skoro nie pomogła pojedyncza modlitwa, to rozsądnie byłoby uznać, że mamy do czynienia z duchem, którego „można wypędzić tylko modlitwą i postem”. Egzorcysta mógłby kontynuować swoje modlitwy prywatnie, bez dotykania związanej kobiety czy mężczyzny. Jeszcze rozsądniej byłoby uznać, że skoro egzorcyzmy nie pomagają danemu pacjentowi, to warto zapewnić mu opiekę medyczną, zamiast narażać na wzmocnienie ewentualnych zaburzeń. W każdym razie oczekuję od władz kościelnych ustosunkowania się do zjawiska wieloletnich egzorcyzmów.
Obligatoryjne wytyczne zamiast niezobowiązujących wskazań
10 czerwca 2015 r. Konferencja Episkopatu Polski opublikowała dokument o nazwie „Wskazania dla kapłanów pełniących posługę egzorcysty”. Od tamtej pory publiczne łamane przez wielu księży. Nie spotyka się to z żadnymi sankcjami ani reakcją przełożonych. Najczęściej łamane przepisy (numeracja zgodnie z dokumentem):
- punkt 17. „Każde medialne wystąpienie egzorcysty powinno mieć aprobatę ordynariusza, który zlecił mu posługę egzorcyzmowania. Egzorcysta powinien zachować dyskrecję i nie informować o sprawowanym egzorcyzmie ani przed faktem, ani po jego dokonaniu”.
- punkt 20. „Egzorcyzm należy sprawować w taki sposób, aby (…) nie nastręczał nikomu skojarzenia z czynnością magiczną ani zabobonną. Nie wolno dopuszczać do tego, by obrzęd egzorcyzmu stał się widowiskiem”.
- punkt 27. „Podczas przeprowadzania egzorcyzmu nie wolno przerywać leczenia medycznego. Jeśli rodzina odrzuca działanie lekarza, nie wolno przeprowadzać egzorcyzmu. Odpowiedzialni za przeprowadzenie egzorcyzmu prezbiterzy powinni unikać działań, które nie należą do ich właściwej misji, lecz do kompetencji psychologów, psychiatrów i innych lekarzy”.
- punkt 32. „Rytuał egzorcyzmu nie przewiduje żadnego dialogu ze złym duchem, pytania złego ducha o cokolwiek”.
- punkt 45. „W przypadku, gdy w czasie spotkania [modlitewnego] jakaś osoba zachowuje się w sposób, który może być efektem działania złego ducha, należy tę osobę wyprowadzić i dalej zapewnić jej pomoc, unikając prowadzenia publicznej modlitwy nad takimi osobami”.
W opisywanej sprawie ks. 3 łamał wszystkie te punkty, oprócz 17. Trzeba mu przyznać, że w kontaktach z mediami jest bardzo ostrożny. W przeciwieństwie do ks. Piotra Glasa, który w internetowej telewizji Salve TV (należącej do diecezji warszawsko-praskiej) publicznie krytykował kościelne wskazania (np. dotyczące konsultacji z lekarzem).
Pojawiają się tutaj dwa problemy. Po pierwsze istnienie ignorowanego dokumentu często używane jest jako argument przeciwko ofiarom nadużyć. Jeżeli ktoś opowiada publicznie o krzywdach doznanych przy okazji egzorcystów, to spotyka się z odpowiedzią, że to niemożliwe, żeby dochodziło do nadużyć w Kościele, ponieważ księża mają Wskazania KEP. Po drugie istnieje problem jurysdykcji. Tzn. nawet jeśli ksiądz publicznie postępuje wbrew wskazaniom, to nie wiadomo właściwie, kto miałby go powstrzymać.
Postuluję, żeby zastąpić niezobowiązujące wskazania obligatoryjnymi wytycznymi. W takim dokumencie należy precyzyjnie określić normy, w podobny sposób, jak ma to miejsce w świeckim kodeksie postępowania karnego. Za przekroczenie każdej normy powinna zostać określona sankcja. Biskupi powinni zobowiązać się, że będą je stosować wobec swoich podwładnych.
Rozumiem, że w Kościele katolickim każdy ordynariusz sprawuje autonomicznie władzę na terenie własnej diecezji. Używa się tego do usprawiedliwienia bałaganu i niesubordynacji, która panuje w środowisku egzorcystów. Uważam to usprawiedliwienie za zupełnie bezzasadne. Biskupi w Polsce potrafią porozumieć się ponad granicami diecezji, np. jeśli chodzi o uzyskanie przywilejów podatkowych dla Kościoła. Mam nadzieję, że podobne porozumienie jest możliwe w celu sprawowania nadzoru nad egzorcystami.
Kontrola, nadzór i jawność
System kościelny w Polsce jest zupełnie ślepy na ewentualne nadużycia egzorcystów. Przede wszystkim nikt nie wie, ilu dokładnie księży w kraju pełni posługę egzorcysty. Każdy z nich został mianowany przez swojego biskupa. Dekret ustanawiający egzorcystę może być zarówno pisemny, jak i ustny. Może dotyczyć jednego przypadku albo wykreować jednego dnia kilku nowych egzorcystów w diecezji. Na stronach internetowych są nazwiska takich księży, ale często nie wszystkie. Czasami ktoś znika z tej listy po cichu. Byli księża egzorcyści przedstawiają się jako obecni i nikt tego nie prostuje.
Za egzorcystów odpowiada biskup diecezji. W praktyce jednak pozostają poza kontrolą. Ks. [cenzura] (koordynator ds. egzorcystów) mówił mi, że cała kontrola w jego diecezji sprowadza się do tego, iż raz w roku zdaje biskupowi raport ze swojej pracy. Nikt nie weryfikuje autentyczności tego raportu. Poza tym w innych diecezjach nie ma nawet tego.
Wg mojej wiedzy księża nie powinni sprawować egzorcyzmów poza swoją diecezją. Wielu jednak to robi i publicznie się tym chwali. Kto odpowiada za nadużycia księży na takich wyjazdach? Czy biskup miejsca? Czy biskup, który mianował? Nie jest to określone. A co z księżmi, którzy przyjeżdżają walczyć z diabłem zza granicy? W takiej sytuacji już zupełnie nikt za nic nie odpowiada.
W końcu jednak, na czym miałaby polegać ta mityczna odpowiedzialność biskupa? Przecież to nie biskup będzie podcinał sobie żyły po wielu latach nieskutecznego wypędzania diabła. Ani nie biskup spędzi kilka lat życia w szpitalach psychiatrycznych i DPS-ach po nasileniu objawów choroby.
Potrzeba jednego, spójnego, ogólnokrajowego rejestru wszystkich katolickich egzorcystów. Jawnego. Dostępnego publicznie dla każdego zainteresowanego. Z datami mianowania i usunięcia z urzędu. Nie potrzeba do tego żadnych pieniędzy, tylko dobrej woli. Wystarczy tabelka zawieszona na stronach KEP.
Kandydatów do posługi egzorcysty należy weryfikować. Przede wszystkim każdego z nich powinien badać lekarz psychiatra. Obiektywny profesjonalista, a nie kolega badanego księdza, nastawiony klerykalnie do wiary i zależny finansowo od Kościoła. Przed rozpoczęciem posługi egzorcysty należy określić stan zdrowia psychicznego kandydata i ryzyko wystąpienia ewentualnych nadużyć w przyszłości. Takie badania trzeba okresowo powtarzać, np. co 5 lat. Realizacja tego postulatu wiąże się z wydatkami (wynagrodzenie lekarza). Wierzę jednak, że polski Kościół na to stać. To szansa na to, żeby uniknąć krzywdy i uratować zdrowie, a nawet życie, zagrożonych osób. Jeśli ten argument nie wystarczy, proszę pomyśleć o tym, że to jedyna szansa na to, żeby w przyszłości uniknąć wypłaty zadośćuczynień.
Raporty, które składają księża, należy weryfikować, potwierdzać zawarte tam informacje w niezależnych źródłach. Np. sprawdzać stan penitentów. Poza tym należy stosować superwizję. Podobną do tej, którą stosuje się w psychoterapii. Z naciskiem na jej normatywną funkcję, czyli dbanie o to, żeby ksiądz postępował etycznie, zgodnie z przyjętymi normami. Superwizor powinien być niezależny od egzorcysty. Tak, żeby nie prowadzić do powstawania grupowych nadużyć, tak jak to miało miejsce w parafii [cenzura] w [cenzura].
Pozostaje jeszcze kwestia jakości tych wszystkich instrumentów bezpieczeństwa. Jeżeli kompetencje nadzorujących będą niskie, a powiązania i motywacje niejasne, to ochrona nie będzie działać. Jak rozumiem, w mojej archidiecezji warszawskiej narzędzie obiektywizacji odczuć egzorcystów ma pełnić ośrodek „Bednarska”. To miejsce pojawia się w zeznaniach ks. 3 podczas przesłuchania w prokuraturze:
Wysłałem dziewczyny do Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich. Dziewczyny były na tej diagnozie i przywiozły zaświadczenie, że wymagają egzorcyzmów.
Jak wspomniano wcześniej, konsultacji udzielał 9 zaprzyjaźniony z ks. 3. W dodatku superwizor tego stowarzyszenia. Oczywiście należy podejść z dystansem do wiarygodności zeznań ks. 3. Nie udało mi się znaleźć żadnych innych śladów po wspomnianym „zaświadczeniu”, oprócz tej wzmianki ks. 3. Nie można wykluczyć, że jest jedyną osobą, która je kiedykolwiek widziała albo w ogóle je zmyślił.
Tak czy inaczej warto wspomnieć o tym problemie, gdyby któremuś z innych katolickich ekspertów przyszły do głowy podobne pomysły. Żaden psychiatra, ani tym bardziej psychoterapeuta, nie ma kompetencji ani prawa, żeby stawiać takie diagnozy czy wystawiać podobne „zaświadczenia”. Lekarz może stwierdzić obecność lub brak choroby.
Michał Kelm i spółka
[rozdział w całości ocenzurowany]
Zakończenie
Mam nadzieję, że to ostatnie zgłoszenie, które piszę na podstawie procedury z „Vos estis lux mundi”. Nie odnajduję w sobie sił i środków, żeby drążyć kolejne sprawy związane z przemocą seksualną w Kościele. Kilku księży groziło mi procesami. Zawarłem jedną, kosztowną dla mnie ugodę pozasądową. Nie odmawiam nikomu prawa do dochodzenia swoich racji przed sądem, chociaż stoi to w sprzeczności z zaleceniami św. Pawła z Listu do Koryntian. Rzecz w tym, że nie stoi za mną żadna duża redakcja i nie jestem w stanie zdobyć się na taką ostrożność procesową w swoich działaniach jak profesjonalni dziennikarze wspierani przez działy prawne swoich wydawców.
Męczące są krzywdzące insynuacje (moje rzekome korzyści finansowe) oraz groźby (utraty dobrego imienia, ujawnienia kompromitujących materiałów), a przede wszystkim nienawiść z jaką się spotyka już nawet nie dochodzenie sprawiedliwości, ale same próby powstrzymania zła w przyszłości. Piszę o tym tylko po to, żeby zwrócić uwagę, jak dużo jest jeszcze do zrobienia w kwestii ochrony przed przemocą seksualną w Kościele.
Korzystając z okazji, chciałbym zapytać o losy poprzedniego listu. Znajomi dziennikarze informowali mnie, że w Towarzystwie Chrystusowym dla Polonii Zagranicznej miała miejsce kontrola, prawdopodobnie związana z moim zgłoszeniem. Rozumiem, że nie jestem stroną w tamtej sprawie. Czy jednak istnieją jakiekolwiek informacje, które mógłbym uzyskać o dalszych losach poprzedniego listu?